piątek, 5 lutego 2016

Wspomnienie jedenaste

Drogi Michaelu!
W momencie, kiedy nasze usta po raz pierwszy się zetknęły, serce omal nie wyskoczyło mi z piersi. To było tak magiczne przeżycie, jak jeszcze nigdy wcześniej.
Wiem, że to nie powinno się dziać, ale nic nie poradzę na to, że działasz na mnie lepiej niż niejeden najsilniejszy lek.
Pozwalasz mi codziennie budzić się i egzystować z uśmiechem na ustach. Pozwalasz mi oderwać myśli od tego co złe i smutne.
Dziękuję. 

Twoja Ann


          Michael każdy dzień spędzał w szpitalu przy Ann. Po tygodniowej obserwacji nadszedł czas, by opuściła te posępne mury. Kilka dni temu, gdy rodzice Ann pojechali do domu, po kilka rzeczy, o które poprosiła córka, bez wątpienia, by mieć pretekst do pozostania sam na sam z Hayböckiem, zapytał czy ma ochotę na ponowne wyjście we dwoje, kiedy tylko opuści szpital. Dziewczyna wybuchła niepohamowaną radością. W jej zielonych oczach skrzyły się wesołe ogniki. Warto było o to zapytać, chociażby po to, aby zobaczyć tę radość.
          Siedzieli w pomieszczeniu, które od pewnego czasu stanowiło dom Ann. Witold siedział na posłanym łózku, a Michael na krześle. Czekali, aż Ann wraz Isabel przekroczą prób szpitalnej sali. To był ten dzień. Dzień jej wypisu. Dzień jej powrotu do domu. Dzień ich wspólnego spotkania. Ich randki. Siedział, ubrany w błękitną koszulę idealnie podkreślającą jego krągłe tęczówki, ciemnych jeansach i białych butach. Nogi skrzyżowane miał w kostkach, a czubki palców u rąk kolejno złączał i rozłączał. Był to akt jego zdenerwowania.

          Drzwi pokoju się otworzyły. Ujrzał ją. Miała jak zawsze rozpuszczone włosy, błękitną, zwiewną sukienkę oraz lekkie sandałki na swoich stopach. Wyglądała jak anioł. Na jej widok wstał. Uśmiechnęła się widząc gościa, którego nie było, gdy wychodziła.
          Podszedł do niej, położył swoją dłoń na jej plecach i ucałował ją w policzek. Machinalnie wyjął z kieszeni komórkę i wystukał w niej coś pospiesznie. Nie czekał nawet dwóch sekund, gdy jej telefon zawibrował. Uniosła go do góry, a oczy rozświetliły jej się, gdy odczytała wiadomość. 


Od Michael:
Ślicznie wyglądasz. ;)
 

          Jak to miała w zwyczaju, zaczerwieniła się lekko. Z nieśmiałym uśmiechem, spojrzała na niego spod swoich długich, pomalowanych tuszem rzęs.
– W takim razie, my jedziemy do domu, a wy, jeśli chcecie, możecie już sobie gdzieś pojechać – odezwała się Isabel, chowając do torby kosmetyczkę.
          Wiedział, że te słowa skierowane były bezpośrednio do niego, dlatego przerwach ich kontakt wzrokowy i odwrócił się do rodzicielki dziewczyny.
– Naprawdę nie ma pani nic przeciwko temu?
         
W głębi duszy miał nadzieję, że kobieta potwierdzi słowa, ale jednak nie mógł być tego pewnym na sto procent.
– Oczywiście – uśmiechnęła się.
– Wspaniale – nie skrywał swej radości.
          Kobieta w średnim wieku odeszła od łóżka, na którym leżała wypełniona torba  podróżna, wyminęła blondyna i podeszła do córki. Pan Witold przewiesił sobie torbę przez ramię i podszedł to żony i córki. Pani Warmer migała coś do córki, której uśmiech z każdym gestem się poszerzał.
– Możecie iść – uśmiechnął się mężczyzna zwracając się do ciebie i całując córkę w czoło.
          Michael niepewnie podszedł do dziewczyny. Spojrzał jej w oczy. cały czas się uśmiechała. Zaraziła go swoją pogodą ducha. Wyszczerzył się ukazując rządek zębów. Wyciągnął dłoń. Popatrzyła na nią niepewnie. Podniosła wzrok na niego, następnie przerzucając go na obejmujących się rodziców. Jej matka mało dyskretnie pokiwała głową. Ann zaśmiała się bezgłośnie, znów wyprowadzając go tym ze stanu spokoju, w jakim się znajdował. Chwyciła go za rękę, po czym on splótł ich palce. Uśmiechnięci wyszli na korytarz, a po kilku sekundach stali już przed budynkiem szpitala.
         
Ann uniosła głowę do góry. Pozwoliła by wiatr owiał jej twarz. Przez ostatnie kilkanaście dni słońce widywała tylko za szybą sterylnego szpitala. Wzięła głęboki oddech. Napawała się świeżym, nieco chłodnym powietrzem. Mimowolnie na jej ustach wyrysował się uśmiech. Odwróciła głowę w jego stronę i spojrzała na niego spod przymrużonych od oślepiającego światła powiek. Ponownie złączyła ich dłonie, dając mu tym do zrozumienia, że mogą już ruszyć. 

*

          Zaparkował samochód przed uroczą restauracyjką. Wpatrywała się na nią przez szybę samochodu. Wiele ludzi siedziało przed lokalem zajadając się pysznościami, serwowanymi przesz tamtejszego szefa kuchni. Uśmiechnęła się do niego.
         
Otworzył swoje drzwi, wyszedł i pospiesznie okrążył samochód, by otworzyć drzwi towarzyszce, a następnie pomóc jej wysiąść, jak to na dżentelmena przystało. Na jej ustach bezustannie rysował się grymas zadowolenia.
          Weszli do środka. Restauracja urządzona była w nowoczesnym stylu. Dominowały odcienie fioletu, bieli i czerni. Przytulne stoliki okrywały śliczne, fioletowe serwety w tym samym kolorze co grube pasy na ścianach. Poprowadził ja do stolika na uboczu, odsunął krzesło i pomógł przysiąść.
          Kiedy usadowił się naprzeciw niej, wyjął telefon. 

Od Michael:
Podoba Ci się?
 

          Uśmiechnęła się, przelotnie spoglądając na niego spod rzęs. 

Od Ann:
Jest cudownie. :) 
 

Od Michael:
Na co dziś ma Pani ochotę? ;)

          Znów ten sam bezgłośny akt rozbawienia. Uwielbiał te chwile. Uwielbiał, gdy potrafił sprawić, że szczerze się śmiała.

Od Ann:
Pochłonę wszystko, co zaproponujesz. 
 

          Wzruszył ramionami, zawołał kelnera, który od razu przyniósł karty dań. Z uwagą penetrował strony menu, raz po raz zerkając na zaczytaną Ann. Chwycił telefon, lecz dźwięk powiadomienia go uprzedził. 

Od Ann:
A może sałatka z łososia? ;)
 

          Obrzucił ją swoim zawadiackim spojrzeniem i znów zatonął w treści pisanego SMS-a.

Od Michael:
A to podobno ja miałem proponować. ;) 
 

Od Ann:
Chyba raz na jakiś czas możemy odstąpić od reguły? 

          Spojrzał na nią. Widział, że toczy ze sobą bój o to, by zachować powagę. Skinął głową. Podniósł wzrok na kelnera. Wydawał się być nieco zmieszany ich zachowaniem.
– Poprosimy dwa razy sałatkę z łososiem – oznajmił blondyn.
          Chłopak skinął głową i szybko zapisał zamówienie w notesiku. Niepewnie podniósł wzrok na Michaela.
– Co do picia?
          Spojrzał na stukającą w telefon Ann. 

Od Ann:
Ja poproszę wodę. 
 

          Odczytał to z uniesioną brwią.
– Dwa razy wodę prosimy.
         
Kelner skinął ponownie głową, zapisał w zeszyciku i odszedł.

Od Michael:
Zrozumiałaś o co mu chodzi? Wyczytałaś to z jego ust?
 
 

          Dziewczyna ponownie się zaśmiała, zakładając za ucho, opadające na jej twarz kosmyki włosów. Pochyliła się nad leżącym na stoliku smartfonem. Po kilkunastu sekundach usłyszał dźwięk przychodzącego powiadomienia. 

Od Ann:
Czy myślisz, że aż tak trudno jest domyślić się, o co kelner pyta po złożeniu zamówienia na jedzenie? Nie pierwszy raz jestem w restauracji, Michi. ;)
 
 

           „Michi”… Znów ten skrót. Bardzo chciałby usłyszeć swoje imię właśnie w tej formie wydobywające się z jego ust. 

Od Michael:
OK. Wygrałaś. ;)
 

          Kelner położył przed nimi dwie smukłe szklanki z wodą, obwieszczając, że za kilka minut otrzymają swoje sałatki.

Od Michael:
A po sałatkach – deser. 
 

          Przymrużyła oczy i poszerzyła uśmiech. Pokiwała potakująco głową. Chwyciła telefon i zaczęła coś w nim pieczołowicie pisać. Myślał, że dopowie coś do kwestii deseru, ale wiadomość, którą dostał zupełnie go zaskoczyła. 

Od Ann:
Dziękuję, że przyszedłeś do szpitala. 
 

          Przełknął ślinę. I spojrzał na nią swoimi krągłymi oczyma. 

Od Michael:
Nie ma o czym mówić. Gdybym wiedział, że jesteś w szpitalu, od razu bym tam pojechał. Dowiedziałem się po kilku dniach. Tak naprawdę zaniepokoiłem się tym, że nic nie piszesz. Wyczekiwałem na list, ale nic nie przychodziło. Dlatego sam napisałem i pojechałem do ciebie. W domu nikogo nie było, więc zostawiłem go w skrzynce. 
 

Od Ann:
Dawno nie bawiłam się tak dobrze, jak na tamtym spotkaniu. ;)

          Serce zabiło mu mocniej, a dłonie zaczęły się pocić. Spojrzał na nią znad telefonu. Ona również mu się przyglądała. Zatopili się w swoich tęczówkach. Podniósł rękę, by nakryć nią jej dłoń, gdy obok nich wyrósł kelner.
         
Widząc zniesmaczenie na twarzy blondyna, dziewczyna wybuchła swoim niemym śmiechem. Ponownie...

*

          Stali pod furtką jej posesji. Dookoła była cisza i spokój. Gdzieś w ogrodzie można było usłyszeć dźwięk rozbudzonego świerszcza. Słońce chyliło się ku zachodowi, rzucając smugę światła na jej twarz, dodając jej jednocześnie jeszcze więcej uroku. Na ustach wymalowany miała uśmiech, a zielone oczy wesoło jej iskrzyły. Chwyciła telefon, a po kilkunastu sekundach urządzenie w jego kieszeni zabrzęczało. Uniósł kącik ust. 

Od Ann:
Dziękuję :*
 
 

          Uśmiechnął się i teatralnie zgiął się wpół. Parsknęła śmiechem. Zasłoniła usta dłonią i spojrzała na niego spod rzęs. Wyprostował się i popatrzył na nią. Powolnie zbliżył swoją rękę do jej policzka. Między nimi ponownie wytworzyła się ta nić napięcia. Wpatrywali się w siebie jak zahipnotyzowani.
         
Opuszkami palców zaczął wodzić po jej zarumienionym policzku. Uśmiech jej się poszerzył. Znieruchomiała jednak. Każde muśnięcie jego dłoni odbijało się w jej oczach. Zieleń stawał się bardziej intensywna, jakby żywa. Subtelnie zaczął pokonywać dzielącą ich odległość. Z każdą sekundą ich wargi były coraz bliżej siebie. Nie protestowała. Kiedy dzieliły ich niecałe milimetry zatrzymał się. Czekał na jakiś sygnał z jej strony. Wstrzymała oddech. Popatrzyli sobie w oczy. Wykonała decydujący ruch, złączając ich w delikatnym pocałunku.
          Przez chwilę badali swoje usta. Z każdymi mijającymi sekundami ich pocałunek się pogłębiał. W końcu rozchylił jej wargi, by penetrować wnętrze jej ust swoim językiem. Wydała z siebie cichy jęk. Uśmiechnął się na ten odgłos. Był to kolejny z nielicznych odgłosów, które go zachwyciły.
          Oderwali się od siebie. Oboje ciężko dyszeli. Uśmiechnął się do niej, natomiast na jej twarzy wymalowała się niepewność. Chciał dotknąć jej policzka, ale odwróciła głowę. Zmarszczył czoło. Ann zagryzła dolną wargę i spojrzała na niego spod rzęs. Chwyciła telefon, a następnie przez kilka kolejnych sekund wpisywała coś gorączkowo w urządzenie.

Od Ann:
Dziękuję. To był wspaniały dzień. :) Do zobaczenia!
 
 

          Dość długo wpatrywał się w ekran smartfona. Nacisnęła klamkę furtki, a on chwycił ją za nadgarstek. Odwróciła się z uniesionymi ku górze brwiami. Nie zastanawiając się długo, chwycił ją za ramiona i ponownie ją pocałował.
         
Ten pocałunek był bardziej namiętny i zachłanniejszy niż poprzedni. Chciał dać jej do zrozumienia, że nie da się  wymazać pocałunków z ich pamięci. Kiedy się od siebie oderwali, Ann wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. Michael ujął jej dłoń, a drugą ręką wyjął telefon, który chwilę wcześniej wrzucił do kieszeni. 

Od Michael:
Dziękuję. To był wspaniały pocałunek. 
 

          Miał poważną minę. Ann dość długo lustrowała ekran swojego telefonu. Serce toczyło wyścig. Wyścig, który chciał wygrać. Kiedy mozolnie zaczęła podnosić głowę znad komórki, jego sercem zawładnęła adrenalina. Wbiła wzrok w jego niebieskie tęczówki. Przez długi czas nie mógł z nich nic wyczytać. W momencie, gdy na jej usta wśliznął się subtelny uśmiech, z jego serca spadł ogromny głaz. Odwzajemnił gest. Wspięła się na palce i przelotnie musnęła jego policzek. Zamrugała dwukrotnie i popchnęła furtkę. 


„Spróbuj znów, gdy idzie źle
Ja cho
ć dwoje, troję się,
S
łyszę wciąż, ty to masz rzadki dar”

__________________________
Hej Najdroższe! ;*
Przybywam z kolejną odsłoną wspomnień.
Jak się podoba? :) 

Wiem, że zawaliłam, bo miałam ponadrabiać zaległości, ale niestety powróciła szkoła i najzwyczajniej w świecie nie dałam rady. :( Wiem, że to hipokryzja, bo chciałabym, żebyście czytały moje wypociny, a sama mam u was kolosalne zaległości, ale obiecuję, że wszędzie się zjawię. ;*

Kocham Was! ♥ 
 

20 komentarzy:

  1. Jestem od razu,wow :D
    Kochana rozdział naprawdę wspaniały ❤
    Bardzo się cieszę,że Ann wyszła ze szpitala i...ich spotkania zakończonego pocałunkiem :) to było naprawdę słodkie,miód na moje serce 💗 mam nadzieję że Ann będzie miała dowód ile znaczy dla Michiego :3
    Z niecierpliwością czekam na następny 💎
    Buziaki 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Kochana.
    Tak brawa dla mnie... brawo... jak zwykle przybywam na czas.
    Tyle rozdziałów a ja w końcu raczyłam się u Ciebie pojawić.
    Nigdy jakoś nie miałam czasu ale dziś choroba zmusiła mnie aby pozostać w łóżku więc stwierdziłam że nadrobie ogromne zaległości.
    Więc zaczęłam czytać od prologu.
    Jestem w niebowzięta tym opowiadaniem. To chyba było w drugim lub trzecim albo już nie wiem w którym rozdziale jak Michael dowiedział się ze Ann jest głucha. No byłam w szoku.
    Cała historia mnie mega wciągnęła. Ten rozdział jest taki cudny.
    Wręcz taki przełomowy.
    Powiem szczerze ze nie mogłam się doczekać ich pocałunku.
    Mam nadzieję że po prostu Ann wyzdrowieje, ze pojawi się dawca.
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny raz! <3
    Kolejny raz sprawiasz, że się po prostu rozpływam! ♥
    To uczucie łączące tą dwójkę jest po prostu przepiękne! <3
    Sprawiasz, że obraz historii pomiędzy tą dwójką jest przeze mnie po prostu pożądany! XD
    Nawet nie wiesz jak nie mogę się doczekać każdego piątku, by tylko przeczytać nową odsłonę losów Michiego i Ann ♥
    Kocham ♥ Kocham ♥ Kocham ♥ Kocham ♥
    Przeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeepiękne jak zawsze misiek ♥ <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Buziaki :****

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem :)
    Kochana, czy Ty wiesz, że ten rozdział to ideał?
    Nie żartuję. Czytałam dwa razy, tak mi się spodobał ^^
    To wszystko jest taki...hmm... subtelne?
    Chyba według mnie w tej chwili to najidealniejsze słowo.
    Michi próbuje się zbliżyć, ale powoli. Bardzo dobrze to o nim świadczy. Chciałby być może więcej, ale trochę się hamuje, a to naprawdę duży plus!
    Tym samym otwiera się nasza Ann. W życiu nie pomyślałabym, że ta niezbyt śmiała dziewczyna z rozdziału na rozdział się tak nam otworzy. Przecież to ona złączyła usta w ich pocałunku, a trzy rozdziały przed w życiu bym sobie tego nie wyobraziła.
    Ogromna zmiana!
    Z tego wszystkiego zapomniałabym, iż niezmiernie cieszy mnie również to, że Ann wyszła ze szpitala i czuje się lepiej.
    Tak się zapędziłam, że zapomniałabym praktycznie o najważniejszym :)
    I ten list na początku.. no poezja ^^ Tyle w nim emocji, których bardzo łatwo się doszukać.
    Po takim rozdziale, chciałabym więcej!
    Czekam na następny! ;**
    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże jak słodko :3 :3 :3
    Cudownie po prostu :*
    To może być taki trochę przełom w ich relacjach ;)
    Juz nie mogę się doczekać co będzie dalej :D
    Weny ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Yaaaaay. <3
    Jakie to jest urocze. <3 Nie wiem, czy ja Ci to mówiłam kiedyś, ale naprawdę... moje serduszko się rozpływa, normalnie! To tak, jakby spotykali się dwaj nastolatkowie, dla których każdy dotyk jest tym pierwszym, wyjątkowym, nieśmiałym. Ach! A ciężko znaleźć coś takiego w opowiadaniach, naprawdę! Także kocham tę subtelność, delikatność. ♥ I to też wielka sztuka, ponieważ ten rozdział był BOMBĄ, po prostu! To w końcu w nim nastąpił przełom w relacjach, a co można zobaczyć? Lekkość, zwiewność, a zarazem coś niezwykle przełomowego. Nie wiem, czy dobrze to opisałam, ale mam nadzieję, ze cokolwiek rozumiesz hehe :D
    Kocham jeszcze swobodę z jaką kierujesz bohaterami i akcją. Wszystko jest tak naturalne, płynne i każdy rozdział czyta się, czyta, aż tu nagle koniec i nie jest wiadomo, kiedy się on skończył!
    Iii... kocham też Ciebie, no wiadomo! ;*
    Kiedy Ann i Michi się pocałowali po raz pierwszy z mojego gardła wydobyło się głośne: jeeeeeeeeeeeej! :D Czyli co? Można ich uznać już jako parę? ;D
    W zasadzie, wydaje mi się, że tak. :) Ewidentnie czują do siebie te uczucia, które wchodzą w sferę emocji i uczuć wyższych. :) Zwłaszcza można to zobaczyć po liście Ann oraz po reakcji Michaela. :))
    Także ja tam jestem pozytywnie nastawiona, mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. :)) Bo będzie, prawda? ;c Musiii! ;c
    Czekam na kolejny rozdział! :D Buziam. ;**
    Kocham! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem!
    Tak bardzo podoba mi się ten rozdział, że aż przeczytałam go ze trzy razy. Co nie zdarza się często :D
    Nareszcie! Ile to trzeba było czekać na ten pocałunek. No dobra dwa. Mam nadzieje że teraz między nimi będzie tylko lepiej. I co? Możemy uważać ich za parę?
    Czekam na następny
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Obecna! :)
    Cudowny rozdział *.*
    Jest, jest, jest! \m/ W końcu się doczekaliśmy pocałunku Michaela i Ann ^^. Teraz tylko czekać, aż oficjalnie zostaną parą :)
    Czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. I właśnie takie rozdziały lubię - słodko, uroczo i pięknie w jednym ♥ Widzę, że nie tylko mnie cieszy pocałunek naszego Michiego z Ann ^ ^ Oni są po prostu cudowni i stworzeni dla siebie. Dlatego nie męcz nas za długo i niechże w końcu oficjalnie będą razem, bo lepią się do siebie jak Puchatek do miodku *.*
    Rozdział świetny! Naprawdę jestem pod wrażeniem Twojego talentu i uwielbiam to opowiadanie bez dwóch zdań ;)
    Czekam na więcej, buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem! ♡
    Kochana, nawet sobie nie wyobrażasz, jak ja ci zazdroszczę talentu. Jeden rozdział, a jest w nim zawarte praktycznie wszystko, co tylko możliwe, oczywiście z tych pozytywnych stron. Jest uroczo, słodko... i po prostu pięknie! Cudowny rozdział ♡
    Strasznie się ucieszyłam, kiedy Ann wyszła ze szpitala. To chyba największy plus dzisiejszej części, może oprócz tego, co wydarzyło się dalej :) Chyba każda z nas po cichu czekała na jakieś zbliżenie pomiędzy tą dwójką. Michi jest naprawdę cudownym facetem, aż szkoda, że w tym rzeczywistym życiu takiego to ze świeczką szukać... Teraz chyba po tym pocałunku możemy ich już oznaczać, jako parę, co? :) Pasują do siebie idealnie, niech już nic nie stoi na ich drodze do szczęścia. Oboje na nie zasługują.
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem jestem
    Bardzo mnie ucieszyło wypisanie Ann ze szpitala. Rozdział świetny, nie mam nic do zarzucenia
    Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
    Weny
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj kochana! ;*
    Jestem! Nie zapomniałam o Tobie - to tylko ta cudowna, wspomniana wcześniej przez Ciebie szkoła <3
    Strasznie się cieszę, że Ann wróciła do domu!
    Uwielbiam Michaela w Twoim wydaniu ;>
    Jest tak niesamowicie czuły i uroczy... dobra koniec tego dobrego xd
    Jeśli chodzi o pocałunek to jestem 3 razy na TAK :D
    Podejrzewam, że Ann może mieć teraz ogromny mętlik w głowie, ponieważ nie chce obciążać Michaela.

    Jeśli znajdziesz chwilkę to zapraszam do siebie na dwójeczkę! :)
    http://there-is-this-girl.blogspot.com/2016/02/rozdzia-2_6.html

    Trzymaj się! <3
    Pozdrawiam, Camille :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, jestem i ja :)
    O mamuniu! Tak czekałam na pocałunek i wreszcie jest! Cieszę się chyba tak bardzo jak Michi :D
    Ale po kolei: cieszę się, że Ann wyszła ze szpitala, uwielbiam ją i przykro czytać o tym jak cierpi. Nie tylko ona właściwie.
    Michael i błękitna koszula ♥ Wyobraziłam go sobie tak ubranego i muszę Ci powiedzieć, że w mojej głowie wyglądał cudownie. No i ich randka... ach, jestem zachwycona.
    Wiem, że każdy o tym pisze, ale Michi jest przekochany i przeuroczy w Twoim wydaniu. ♥♥♥
    Czekam na kolejne wspomnienie!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej!

    Tak, to był faktycznie wspaniały pocałunek. To był też wspaniały rozdział i niesamowita magia, która bija po oczach i po twarzy.

    Jednak wszystko jest dobrze, przynajmniej teraz. Ann czuje się lepiej, jest silna i niesamowita. No i Michael jest niesamowity i cały czas mnie zaskakuje. Naprawdę myślałam, że ucieknie, gdzie pieprz rośnie, a tu nie. Zachowuje się jak facet, a nie chłopiec. Bierze za nią odpowiedzialność i zaczynam myśleć, że naprawdę ją kocha.
    Idealni, zakochani, a do tego całują się i chyba zaczynają być parą. Tak, jestem pesymistką i przeczuwam, że coś niedługo się posypie, ale mimo mojej natury, mam nadzieję, że jednak do tego nie dojdzie. (proszę nie).

    Pozdrawiam, życzę weny i do następnego.

    Annie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wreszcie jestem! Tak, jeszcze żyję. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie wściekła, chociaż masz prawo mnie teraz nienawidzić. Na swoje usprawiedliwienie mam tyle, że czytałam (prawie) na bieżąco, ale miałam takie urwanie głowy, że brakowało mi czasu, żeby napisać sensowny komentarz.
    Pamiętam, że kiedy czytałam "Wspólnie odmieńmy rzeczywistość" byłam oczarowana tym ciepłem, jakie biło od tamtego opowiadania. I wiesz co? Dzisiaj, przy tym pocałunku, dotarło do mnie, że tutaj też tak jest. Mimo tego całego zła, mimo choroby Ann, wszystko jest tutaj takie ciepłe. Michael jest pełen ciepła, rodzice Ann są pełni ciepła, Ann z tą swoją uroczą nieśmiałością też jest pełna ciepła. Ale pozwól, że szczególnie pozachwycam się Michim, bo to mój ulubieniec nie tylko w Twojej historii. Tak się bał, że wejdzie w życie Ann z butami i owszem, wszedł, ale ile dobra wniósł ze sobą! Warto, żeby przy niej był, dla każdego uśmiechu jej i jej rodziców. On jest dla nich takim dobrym duchem przynoszącym nadzieję, księciem z bajki i... Brak mi słów, żeby opisać, jak bardzo go uwielbiam. Czekam na więcej takich magicznych chwil, jak ta w trakcie ich pocałunku <3
    Ściskam mocno i jeszcze raz przepraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Jest mi ogromnie wstyd, że zaniedbałam czytanie i komentowanie tego opowiadania. :( Obiecuję, że to się już więcej nie powtórzy.
    Rozdział niesamowity, tak samo jak poprzednie.
    Widać, że Michael kocha Ann i on jego chyba też. Chłopak martwi się o nią i chciałby zrobić wszystko, żeby była szczęśliwa, więc nie rozumiem jednego. Skoro Ann potrzebuje przeszczepu szpiku,a jej rodzice nie mogą zostać dawcami, to dlaczego Michael nie pójdzie na badania i nie sprawdzi, czy nie może jej przypadkiem pomóc? Mógłby w ten sposób uratować jej życie. Chyba że sprawa jest poważniejsza.
    Ogólnie to opowiadanie jest wspaniałe, idealne. Tyle tu emocji i wszystko wydaje się być takie realistyczne. Nie wiem czy wiesz, ale uwielbiam Twoją twórczość, wręcz ją kocham.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej :)
    Wiadomość o tym,że Ann wychodzi ze szpitala bardzo mnie ucieszyła.
    Kurczę oni sie tak dobrze dogadują mimo trochę innego środka komunikacji w porównaniu do tego jakim komunikują sie inni zakochani. Tak,tak zakochani. Przeciez na pierwszy rzut oka to widac. Mimo ze Ann jest ostrożniejsza w okazywaniu uczuć nie zmienia faktu ze cos tam do Michiego czuje :*
    Czekam na kolejny :3
    Buźka :**

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć!
    Jakie znów wypociny? Nie chcę słyszeć/czytać, że tak sądzisz o tym co piszesz!
    A to wspomnienie... Ono zupełnie podbiło moje serce. <3
    Tak się zastanawiam, czy to jest możliwe, żeby taki facet, jak Michi, którego Ty tutaj kreujesz, mógłby istnieć w rzeczywistości? Czasem myślę, że tak, a innym razem wydaje mi się, ze jest on zbyt idealny. A może tylko ja to tak odbieram?
    Wspaniale opisałaś ich pocałunek <3
    Uwielbiam to opowiadanie!
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  19. Szczęśliwa Ann, szczęśliwy Michi... Czego chcieć więcej? Chyba tylko tego, by taki stan trwał i trwał, aż na wieczność!
    Rodzice Ann już chyba zaakceptowali Michaela. Zresztą dlaczego mieliby go nie zaakceptować? Dzięki niemu Ann jest szczęśliwa, a przy jej stanie raczej trudno być szczęśliwym. I znów wracamy do tematu jej choroby. Ehh, chciałoby się, by rak tak magicznie wyparował z jej ciała, zostawił ją w spokoju, by mogła się nacieszyć życiem. Życiem razem z Michaelem. ;) Niestety żaden magik nie zna takich sztuczek..
    Całuję i pozdrawiam! ;**
    serca-dekalog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Jestem !
    Rozdział cudo,rozpływam się jak przy każdym poprzednim i zapewne każdym kolejnym ;*
    Szczęśliwa Ann,szczęśliwy Michi.. Fajnie,że rodzice dziewczyny zaakceptowali skoczka. Taka akceptacja na pewno była bardzo potrzebna.
    Cóż,czekam z niecierpliwością na to co wydarzy się dalej w życiu naszych bohaterów
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń