Drogi Michaelu!
Nawet nie wiesz jak pięknie wyglądasz, gdy śpisz.
Mogłabym wpatrywać się w Ciebie godzinami.
Tak. Teraz czeka mnie nowe życie. Mam nadzieję lepsze.
Spróbujmy, bo już od dłuższego czasu myślę o Tobie poważniej, niżeli tylko przyjaciel. Jesteś dla mnie kimś znacznie ważniejszym.
Teraz kiedy śpisz, wyglądasz tak niewinnie. Zupełnie nie przypominasz zbója, który skradł coś cennego.
Moje serce.
Twoja Ann
Nawet nie wiesz jak pięknie wyglądasz, gdy śpisz.
Mogłabym wpatrywać się w Ciebie godzinami.
Tak. Teraz czeka mnie nowe życie. Mam nadzieję lepsze.
Spróbujmy, bo już od dłuższego czasu myślę o Tobie poważniej, niżeli tylko przyjaciel. Jesteś dla mnie kimś znacznie ważniejszym.
Teraz kiedy śpisz, wyglądasz tak niewinnie. Zupełnie nie przypominasz zbója, który skradł coś cennego.
Moje serce.
Twoja Ann
∞
Siedział na małym stołeczku obok jej łóżka. Było dobrze po trzynastej. Od przeszczepu minęło kilkanaście godzin, a ona nadal nie otworzyła oczu. Ściskał jej dłoń, bawił się jej palcami, splatał je ze swoimi. Czekał na jakikolwiek gest z jej strony. Jej rodzice poszli na rozmowę z lekarzem, który był u niej jakiś czas temu. Nie było ich dobre piętnaście minut. Zaczął się martwić.
Zerknął w szybę. Za oknem szalał dość porywisty wiatr. Szaruga osłoniła promienie słońca. Westchnął i utkwił spojrzenie w wyginających się czubkach drzew. Myślał o jej rozwianych przez wiatr włosach. O przymrużonych powiekach, chroniących przed dostaniem się niechcianych opruchów do oczu. Kompletnie zapanowała nad jego umysłem.
Poczuł lekki uścisk. Uścisk dłoni, w której trzymał rękę Ann. Był niemalże niewyczuwalny. Gwałtownie popatrzył na splot ich rąk. Miał szeroko otwarte oczy. Pospiesznie spojrzał na jej twarz.
Uśmiechała się do niego. Miała otwarte oczy. Obudziła się! Serce zabiło mu mocniej, a żołądek ścisnął się w ciasny supeł.
– Ann, kochanie! – szepnął.
Jej uśmiech się poszerzył.
– Siostro – odezwał się do kobiety siedzącej przy biurku w kącie pomieszczenia. – Śpiąca królewna nam się obudziła.
Jak to jest kiedy się czegoś bardzo pragnie, a w końcu się to otrzymuje? Szczęście? Bezgraniczna radość? Euforia? Tak. Tak było z nim. Czekał na to, aż ona otworzy oczy. Czekał na to, aż w końcu zobaczy te piękne krągłe tęczówki. Czekał na to tak samo, jak jej rodzice.
*
Leżał w łóżku. Myślał o
niej. Miał się zdrzemnąć, by rano móc ponownie do niej pojechać. Chciał spędzać
z nią jak najwięcej czasu. Lubił na nią patrzeć. Lubił jej towarzystwo. Lubił
ich nieme rozmowy. Lubił ją. Bardzo. Z jękiem irytacji położył się na wznak.
Wlepił wzrok w biały sufit i myślał. O Ann.
Wyobrażał ją sobie w czarnej, obcisłej sukience. W klasycznych szpilkach i z kopertową torebką w dłoni. Sceneria? Wykwintna restauracja, skąpana w przyćmionym świetle świec. Uśmiech na jej krwisto czerwonych ustach, z którego wydobywał się ten charakterystyczny bezgłośny śmiech.
Zatopił się w tej fantazji, a rozmyślanie przerwał mu dźwięk przychodzącej wiadomości. Odwrócił się na lewy bok i wyciągnął rękę w stronę stolika nocnego, na którym leżał smartfon.
Wyobrażał ją sobie w czarnej, obcisłej sukience. W klasycznych szpilkach i z kopertową torebką w dłoni. Sceneria? Wykwintna restauracja, skąpana w przyćmionym świetle świec. Uśmiech na jej krwisto czerwonych ustach, z którego wydobywał się ten charakterystyczny bezgłośny śmiech.
Zatopił się w tej fantazji, a rozmyślanie przerwał mu dźwięk przychodzącej wiadomości. Odwrócił się na lewy bok i wyciągnął rękę w stronę stolika nocnego, na którym leżał smartfon.
Od
Ann:
Śpisz? Ja jakoś nie mogę.
Śpisz? Ja jakoś nie mogę.
Serce mu zatrzepotało.
Wstrzymał oddech wciskając klawisze wirtualnej klawiatury.
Od
Michael:
Też nie mogę. ;) Jesteś sama?
Też nie mogę. ;) Jesteś sama?
To było pierwsze pytanie,
które nasunęło mu się na myśl. Podparł głowę dłonią i wsparty na łokciu
wyczekiwał odpowiedzi. Musiał czekać długo. Pomyślał, że Ann jest bardzo słaba i każdy ruch sprawia jej
trudność. Jednakże cierpliwie czekał.
Od
Ann:
Odmeldowałam rodziców do domu. Chciałam, żeby się wyspali. Wyglądali na bardzo zmęczonych. :)
Odmeldowałam rodziców do domu. Chciałam, żeby się wyspali. Wyglądali na bardzo zmęczonych. :)
Znowu ta palpitacja serca.
Uśmiechnął się do ekranu.
Od
Michael:
A może chciałabyś, żebym wpadł? ;)
A może chciałabyś, żebym wpadł? ;)
Żołądek fikał mu koziołki,
oddech przyspieszył, ręce zaczęły się pocić, a usta wygięły się w niemądrym
uśmiechu. Ekscytacja wzięła górę.
Od
Ann:
Miałam nadzieję, że o to zapytasz. :)
Miałam nadzieję, że o to zapytasz. :)
*
Wszedł do szpitala. Był
niemalże pusty. Kobieta w średnim wieku siedziała przy pulpicie, a wzrok
utkwiony miała w monitorze komputera. Nie zwracając na nią uwagi ruszył przed
siebie.
– A pan dokąd, przepraszam? – usłyszał szorstki głos kobiety.
– Do Ann Warmer – odpowiedziałem równie chłodno.
– Godziny odwiedzin już dawno się skończyły.
– Ależ droga pani, co to za odwiedziny, skoro pacjentka już śpi? Obiecałem jej rodzicom, że zjawię się tutaj, kiedy tylko będę mógł – powiedział nieco mijając się z prawdą. – Oni obecnie są w domu, tymczasem ja objąłem wartę. Nie mam zamiaru zakłócać spokoju innych pacjentów, ponieważ z tego, co wiem, ona leży sama – mówił rzeczowo.
Kobieta patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczyma. Pokręciła z dezaprobatą głową i wróciła do wcześniej wykonywanej czynności. Z radosnym uśmieszkiem na ustach, skierował się do sali Ann.
Spojrzał przez szklane drzwi na leżącą postać dziewczyny. Była sama. Przy biurku stojącym w rogu pomieszczenia nie było nikogo. Ann wpatrywała się w sufit. Nie słyszała, że wszedł, dlatego nie oderwała wzroku od ściany. Usiadł przy niej i dopiero wtedy obrzuciła go spojrzeniem. Uśmiechnęła się szeroko i lustrowała jego twarz.
Lubił, gdy to robiła. Lubił, gdy pochłaniała wzrokiem każdy milimetr jego ciała. Oderwała od niego wzrok lekko się rumieniąc. Chwyciła telefon.
– A pan dokąd, przepraszam? – usłyszał szorstki głos kobiety.
– Do Ann Warmer – odpowiedziałem równie chłodno.
– Godziny odwiedzin już dawno się skończyły.
– Ależ droga pani, co to za odwiedziny, skoro pacjentka już śpi? Obiecałem jej rodzicom, że zjawię się tutaj, kiedy tylko będę mógł – powiedział nieco mijając się z prawdą. – Oni obecnie są w domu, tymczasem ja objąłem wartę. Nie mam zamiaru zakłócać spokoju innych pacjentów, ponieważ z tego, co wiem, ona leży sama – mówił rzeczowo.
Kobieta patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczyma. Pokręciła z dezaprobatą głową i wróciła do wcześniej wykonywanej czynności. Z radosnym uśmieszkiem na ustach, skierował się do sali Ann.
Spojrzał przez szklane drzwi na leżącą postać dziewczyny. Była sama. Przy biurku stojącym w rogu pomieszczenia nie było nikogo. Ann wpatrywała się w sufit. Nie słyszała, że wszedł, dlatego nie oderwała wzroku od ściany. Usiadł przy niej i dopiero wtedy obrzuciła go spojrzeniem. Uśmiechnęła się szeroko i lustrowała jego twarz.
Lubił, gdy to robiła. Lubił, gdy pochłaniała wzrokiem każdy milimetr jego ciała. Oderwała od niego wzrok lekko się rumieniąc. Chwyciła telefon.
Od
Ann:
Szybki jesteś. :)
Szybki jesteś. :)
Uśmiechnął się i zerknął na
nią znad ekranu. Patrzyła na niego. Również delikatnie się uśmiechała.
Od
Michael:
O trzeciej nad ranem ciężko o korki na drodze. :)
O trzeciej nad ranem ciężko o korki na drodze. :)
Bezgłośny śmiech. To co
kochał. Pokręciła głową i wbiła wzrok w jego postać. Każdy gest wymagał od niej
wiele wysiłku. Widział to, mimo że próbowała za wszelką cenę ukryć trud. Mrugała,
a oczy utkwione miała na jego twarzy. Powolnie obróciła się na bok, by było jej
łatwiej patrzeć na Michaela. Po kilkunastu sekundach powolnie chwyciła komórkę.
Wolno stawiała palce na jej ekranie.
Od
Ann:
Dziękuję, że przyjechałeś. To znaczy dla mnie bardzo wiele…
Dziękuję, że przyjechałeś. To znaczy dla mnie bardzo wiele…
Kiedy oderwał wzrok od
ekranu nie mógł uwierzyć w to, co odczytał. Uśmiechnął się subtelnie. Po raz
pierwszy wysiliła się na takie wyznanie, będąc z nim „twarzą w twarz”. Wziął głęboki wdech i z mocno bijącym sercem
wpisał wiadomość w ekran urządzenia.
Od
Michael:
Ty znaczysz dla mnie bardzo wiele…
Ty znaczysz dla mnie bardzo wiele…
Oderwała wzrok od
wiadomości. Pokręciła głową. Znów zanurzyła swoje zielone tęczówki w aparacie.
Pisała powolnie, ale widać było, iż jej się spieszy. Dopiero po dobrych kilku
minutach usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości.
Od
Ann:
No widzisz? Dlatego nie chciałam, żebyś do mnie przychodził. Wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam, że zacznę znaczyć dla Ciebie więcej. Nie chciałam tego, bo wiem, że mogę Cię zranić. Ale… Ty też znaczysz dla mnie bardzo wiele…
No widzisz? Dlatego nie chciałam, żebyś do mnie przychodził. Wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam, że zacznę znaczyć dla Ciebie więcej. Nie chciałam tego, bo wiem, że mogę Cię zranić. Ale… Ty też znaczysz dla mnie bardzo wiele…
Nie potrafił oderwać wzroku
od obszernej wiadomości. Od obszernej wiadomości od Ann. Od obszernej
wiadomości od dziewczyny, która wyznała właśnie, że nie jest jej obojętny. Gdy
jednak to zrobił na jego twarzy rysował się szeroki, głupkowaty uśmiech. Widząc
to, zawtórowała mu. Zaczęła się śmiać. Śmiać, tym swoim bezgłośnym śmiechem.
Kiedy się uspokoiła wpatrywała się w niego.
Ich spojrzenia były bardzo intensywne. Niemal namacalne. Podniósł się z krzesełka i przykucnął przed nią. Ich oczy były na tej samej wysokości. Przechylił głowę, by patrzeć na nią z tej samej perspektywy, co ona. Zaczął pokonywać dzielącą ich odległość. Kiedy dzieliły ich tylko milimetry zatrzymał się. Wziął głęboki oddech i dopiero wtedy złączył ich usta. Trzeci pocałunek.
Ich języki się spotkały. Badali ich wnętrza. Zatopiła słabą rękę w jego gęstych, jasnych włosach, a on położył dłoń na jej plecach. Przesunął ją na plecy i przysiadł na skraju szpitalnego łóżka, nie odrywając od niej ust. Ich pocałunek był namiętny, płomienny i pełen uczucia.
Kiedy się od siebie odsunęli, oboje głośno dyszeli. Jej oczy lśniły. Nabrały bardziej żywego odcieniu. Uśmiechnął się na ten widok. Ona również. Przyłożył lewą dłoń do jej policzka, a prawą sięgnął po telefon.
Ich spojrzenia były bardzo intensywne. Niemal namacalne. Podniósł się z krzesełka i przykucnął przed nią. Ich oczy były na tej samej wysokości. Przechylił głowę, by patrzeć na nią z tej samej perspektywy, co ona. Zaczął pokonywać dzielącą ich odległość. Kiedy dzieliły ich tylko milimetry zatrzymał się. Wziął głęboki oddech i dopiero wtedy złączył ich usta. Trzeci pocałunek.
Ich języki się spotkały. Badali ich wnętrza. Zatopiła słabą rękę w jego gęstych, jasnych włosach, a on położył dłoń na jej plecach. Przesunął ją na plecy i przysiadł na skraju szpitalnego łóżka, nie odrywając od niej ust. Ich pocałunek był namiętny, płomienny i pełen uczucia.
Kiedy się od siebie odsunęli, oboje głośno dyszeli. Jej oczy lśniły. Nabrały bardziej żywego odcieniu. Uśmiechnął się na ten widok. Ona również. Przyłożył lewą dłoń do jej policzka, a prawą sięgnął po telefon.
Od
Michael:
Spróbujmy.
Spróbujmy.
Zawahała się. Podniosła
wzrok znad urządzenia. W jej oczach malował się strach, panika oraz niepewność.
Zagryzła dolną wargę. Widząc to, ponownie wystukał wiadomość.
Od
Michael:
Masz przeszczepiony szpik, będziesz zdrowa. Wszystko będzie dobrze. Pozwól nam być szczęśliwymi. Nie masz się już czego bać.
Masz przeszczepiony szpik, będziesz zdrowa. Wszystko będzie dobrze. Pozwól nam być szczęśliwymi. Nie masz się już czego bać.
Długo analizowała treść
nadesłanej przez niego wiadomości. Długo się wahała. Długo się zastanawiała. W
końcu odkleiła wzrok od jasnego ekranu komórki i uśmiechnęła się subtelnie.
Próbowała podnieść się do pozycji siedzącej. Michael był zdziwiony jej
zachowaniem. Niepewnie pomógł jej usiąść i podtrzymywał ją swoim ramieniem,
spoczywającym na jej plecach. Niespodziewanie ciemnowłosa splotła dłonie na
jego karku i złożyła pełen uczucia pocałunek na jego ustach.
Był to pocałunek aprobaty. Pocałunek zezwalający na to, czego w głębi duszy oboje pragnęli. Zezwolenie na związek, który mogli wspólnie stworzyć.
Kiedy ich wargi się rozłączyły długo patrzyli sobie w oczy. Powolnie i delikatnie opadła na poduszkę, odsuwając się na skraj łóżka. Poklepała materac obok, zachęcając go, by położy się obok.
Chwilkę się zastanawiał. Nie był pewny czy to dobry pomysł. Była taka krucha. Bał się, ze mógł zrobić jej krzywdę. Przygryzł dolną wargę, a ona dotknęła jego policzek. Czując jego skórę pod palcami przymknęła powieki i nieznacznie uniosła kąciki ust do góry. Kiedy odtworzyła oczy pokiwała głową na znak, by się nie wahał.
Poddał się, skapitulował. Zrzucił buty ze stóp i położył się obok niej. Wtuliła się w jego twardy, umięśniony tors. Biło od niej ciepło. Uśmiechnął się, gdy poczuł jej ciało tak blisko siebie. Tkwili bez żadnych słów, wiadomości. Otaczał ich mrok i głucha cisza. Dopiero w tym momencie zrozumiał, co czuje Ann. Jej całe życie usłane jest taką ciszą.
Nawet się nie zorientował, kiedy odpłynął do krainy Morfeusza. Sen u boku Ann był taki łatwy...
Był to pocałunek aprobaty. Pocałunek zezwalający na to, czego w głębi duszy oboje pragnęli. Zezwolenie na związek, który mogli wspólnie stworzyć.
Kiedy ich wargi się rozłączyły długo patrzyli sobie w oczy. Powolnie i delikatnie opadła na poduszkę, odsuwając się na skraj łóżka. Poklepała materac obok, zachęcając go, by położy się obok.
Chwilkę się zastanawiał. Nie był pewny czy to dobry pomysł. Była taka krucha. Bał się, ze mógł zrobić jej krzywdę. Przygryzł dolną wargę, a ona dotknęła jego policzek. Czując jego skórę pod palcami przymknęła powieki i nieznacznie uniosła kąciki ust do góry. Kiedy odtworzyła oczy pokiwała głową na znak, by się nie wahał.
Poddał się, skapitulował. Zrzucił buty ze stóp i położył się obok niej. Wtuliła się w jego twardy, umięśniony tors. Biło od niej ciepło. Uśmiechnął się, gdy poczuł jej ciało tak blisko siebie. Tkwili bez żadnych słów, wiadomości. Otaczał ich mrok i głucha cisza. Dopiero w tym momencie zrozumiał, co czuje Ann. Jej całe życie usłane jest taką ciszą.
Nawet się nie zorientował, kiedy odpłynął do krainy Morfeusza. Sen u boku Ann był taki łatwy...
*
Otworzył powieki. W
pomieszczeniu panował półmrok. Zerknął za okno. Słońce powolnie wschodziło nad
horyzont. Uśmiechnął się widząc, różowiące się niebiosa. Spojrzał na swój tors.
Leżała na jego klatce piersiowej. Miała zamknięte oczy i miarowy oddech. Spała.
Patrzył na nią przez dłuższą chwilę. Na twarzy wymalowany miał uśmiech. Wziął
głęboki oddech, a wtedy głowa dziewczyny wraz z jego klatką piersiową
powędrowała do góry. Powolnie wypuścił powietrze z ust. Wyswobodził się z jej
uścisku, subtelnie układając ja na łóżku. Okrył ją szczelnie kołdrą, gładząc
jej włosy.
Nachylił się, by wziąć do ręki jednego buta i zauważył białą kartkę. Domyślił się, że to liścik do niego. Musiał zasnąć pierwszy, a ona w porywie chwili napisała do niego wiadomość na papierze. Uśmiechnął się szerzej, schował kartkę do tylnej kieszeni spodni, szybko wciągnął buty i zniknął za drzwiami pomieszczenia nim ktokolwiek zorientuje się, że wszedł tam bez pozwolenia.
Nachylił się, by wziąć do ręki jednego buta i zauważył białą kartkę. Domyślił się, że to liścik do niego. Musiał zasnąć pierwszy, a ona w porywie chwili napisała do niego wiadomość na papierze. Uśmiechnął się szerzej, schował kartkę do tylnej kieszeni spodni, szybko wciągnął buty i zniknął za drzwiami pomieszczenia nim ktokolwiek zorientuje się, że wszedł tam bez pozwolenia.
„Zamknij na chwilę oczy nie myśl o tym, czy boisz się czy nie”
***********************************
Hej Kochane! ;)
Hej Kochane! ;)
Przybywam z czternastką. :)
Jak Wam się podoba? A może Wam się nie podoba? :)
Czekam na opinie, nawet te krytyczne, bo wiem, że ten rozdział pozostawia wiele do życzenia. :( :*
Pięknie dziękuję za tak wiele wyświetleń w ostatnim czasie i tak dużo komentarzy pod ostatnim wspomnieniem. Jesteście cudowne! ♥ I czujne! :D
Witam serdecznie także nowe czytelniczki, które w ostatnim czasie tutaj zagościły. ♥
Dzięki Wam chce mi się pisać. ♥
Dzięki Wam chce mi się pisać. ♥
Całuję!
Hej! :)
OdpowiedzUsuńOjeju, co tu dużo mówić... Rozdział cudowny! Po prostu się zakochałam w tym opowiadaniu :D Ann ma przeszczepiony szpik. Mam wielką nadzieję, że będzie już tylko lepiej. Ich pocałunek opisałaś świetnymi słowami <3
Czekam na następny.
Pozdrawiam :*
Cudownie *_*
OdpowiedzUsuńNa to czekałam :P tylko żeby nic się nie zepsuło xd
Weny ❤
Maaamo :C
OdpowiedzUsuńZnów się popłakałam :c
Martusia to jest przepiękne :'((( ♥♥♥♥♥♥
Nawet nie wiesz jak przez cały tydzień zastanawiam się co będzie dalej <33333
Kocham, kocham, kocham, kocham najmocniej ♥
Michi ♥ Michi, jak to Michi ♥
Ideał jak zawsze <3
Z niecierpliwością czekam na kolejny <333
Kocham ♥♥♥
Witaj kochana.
OdpowiedzUsuńZjawiam się teraz, bo inaczej nigdy bym się pojawiła.
Rozdział bardzo mi się podoba i to chyba nie jest żadną niespodzianką, bo zawsze mi się podoba. Tyle serca tu dajesz, własnych emocji i wzruszeń, że i mnie się to udziela.
Tak się cieszę! Wszystko się prostuje, przeszczep się udał, a Ann kocha Michiego. Mało tego! Michi kocha Ann, ale to nie jest żadnym zaskoczeniem.
Co za facet.Rzuca wszystko, nawet ciepłe łóżku i biegnie do niej! Jak romantyczny kochanek, Tristan czy Romeo. To takie piękne, bo przecież w dzisiejszych czasach nie zdarzają się takie uczucia. Nie ma kłamstw, krętactw, no chyba, że Michi ukrywa gdzieś narzeczoną w szafie. Ale nie, nie ten Michi. Ten Michi jest cudowny.
Ale znam Cię. Czytałam Rzeczywistości i wiem, że długie sielanki nie są w Twoim stylu. Za chwilę zaraz pieprznie i już zaczynam się cholernie denerwować. Co tym razem? Infekcja? Nawroty? Proszę nie.
Ich spotkanie było piękne. Chyba nie potrafię określić go innymi słowami, bo mam gulę w gardle.
Życzę Ci dużo weny.
Annie, my--niepokani.blogspot.com
"Zupełnie nie przypominasz zbója, który skradł coś cennego.
OdpowiedzUsuńMoje serce." - łojejejejeje. <33 Zakochałam sie w tym cytacie, wiesz? <3 Chciałabym sobie to nawet gdzieś zapisać w notatniku czy coś, bo to naprawdę takie przekochane jest. <3
I jeszcze to, jak nazwał ją śpiącą królewną. <3 Ach... <33
Na dodatek to było takie romantyczne, kiedy Michi okłamał te pielęgniarkę, żeby się dostać do sali Ann, a potem zwyczajnie z nią zasnął. <3 naprawdę, to taki rozdział typowo dla mnie! Romantyczny i to taki do szpiku kości. <3 Rozpieszczasz mnie, zdajesz sobie z tego sprawę? hehe ;D
Sama nie mogę uwierzyć, że wszystko układa się tak pomyślnie. Tak na dobrą sprawę są już parą i baaaardzo mnie to cieszy. *-*
Tylko co... zaczęło się układać, to teraz boję się, że coś się po prostu zepsuje. ;/ Tak mi podpowiada jakoś ten dziwny głosik z tyłu głowy...
Obym się myliła..;/
Czekam na więcej, buziam! ;**
Kocham. <33
Kochana! Cudo! <3
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest taki kochany. Michael jest taki kochany. Ile razy każesz nam jeszcze pisać, że Michi to ideał? <3
Cieszę się, że wreszcie są razem tak bardziej "oficjalnie". Wiadomo, że oboje tego chcieli i tak właśnie miało być. Oby tylko Ann naprawdę wyzdrowiała i wszystko było w porządku... jednak mam dziwne przeczucie, że tak nie będzie. Że coś będzie nie tak...
Czekam na nowy ;)
Buziaki ;**
Nawet nie wiesz, jak bardzo ten rozdział poprawił mi humor. ♥ Bardzo się cieszę, że Ann dała Michaelowi szansę, czekałam na to!
OdpowiedzUsuńAczkolwiek jeszcze bardziej cieszy mnie to, że dziewczyna się wybudziła i że jest dobrze. Oby to nie uległo zmianie, bo zazwyczaj tak bywa, że po dobrym przychodzi złe..
Rozdział jest jak zwykle cudowny, chyba nie muszę Ci tego mówić. :)
Czekam na kolejny.
Buziaki. ;*
Cześć :D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3
Cieszę się, że zdecydowali się spróbować. Uczucie, które między nimi wybuchło jest wyjątkowe. I byłoby ogromnie niesprawiedliwe, gdyby to odpuścili :D
Mam nadzieję, że z Ann już wszystko będzie dobrze i nie wystąpią komplikacje ;)
Czekam niecierpliwie na kolejny :D
Pozdrawiam :*
Melduję się!
OdpowiedzUsuńKochana, czy ja kiedykolwiek znajdę w ogóle powód, żebym mogła narzekać? Piszesz tak obłędnie, że czarujesz i nie można wyjść z podziwu. Naprawdę, z każdym kolejnym wspomnieniem jestem pod coraz większym wrażeniem. A tak w skrócie, cudowny rozdział :)
Mam nadzieję, że teraz wszystko powoli będzie się układać. Oboje nasi bohaterowie na to zasługują. Niezmiernie się cieszę, że Ann dała szansę Michaelowi. W sumie, jego nie da się nie kochać. Wykreowałaś go chyba w najlepszy z możliwych sposobów. Ideał w każdym calu. Czy można oczekiwać od niego jeszcze więcej? Dobrze, że Ann ma kogoś takiego jak on obok siebie.
Czekam!
Buziaki :**
Hej!
OdpowiedzUsuńJa po prostu odpadam ;-) Jak ja mam tu cokolwiek komentować? Taki rozdział nie wymaga komentarza, trzeba się nim tylko zachwycać w takiej ciszy, w jakiej cały czas żyje Ann. Liścik, który napisała do Michaela był takuroczy, że od początku wiedziałam,że wspomnienie będzie wyjątkowe. Wreszcie zdecydowali się być ze sobą! :-)
A zachwyt nad Michim sobie daruję. Pozachwycam się nim sama ;-)
Czekam na dalszy ciąg.
Buziaki, kochana :-**
Jestem!
OdpowiedzUsuńBrakuje mi słów po prostu... W życiu tak nie czekałam na nowy rozdział. Jest po prostu niesamowity.
Nasza królewna się wybudziła. Teraz może być już tylko lepiej. I tak ma być! Ann dała szansę Michaelowi i niech on jej nie zmarnuje. Inaczej będzie miał do czynienia ze mną ^^
I ten list Ann *-* po prostu cudo!
Czekam na następny
Buziaki :* !
Chcę szybciutko poinformować o dwójeczce u mnie i mam nadzieję, że mnie nie zlinczujesz za spam :) staph-with-this-sick-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńbtw naprawdę chciałabym to wszystko nadrobić, może się nawet uda... :)
Jestem :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze fantastyczny rozdział, absolutnie niczego nie brakuje! ;*
Czekałam na ten moment. Wreszcie moja cierpliwość została nagrodzona :)
Nawet nie wiesz, jak bardzo cieszy mnie fakt, że Ann pozwoliła Michaelowi, by jeszcze bardziej uczestniczył w jej życiu, żeby po prostu spróbowali.
Razem.
Osobno już chyba nie potrafią być. Dziewczyna przyzwyczaiła się do obecności Blondyna, a on wcale nie jest lepszy.
Mam nadzieję, że z Ann będzie wszystko w porządku.
Ma przy sobie tak cudowną osobę, jaką jest Michael, więc o nic poza chorobą nie musi się martwić.
Czekam na kolejny!
Buziaki ;***
Myślę, że wszystko zostało już powiedziane. Tyle emocji nam dostarczasz każdym wspomnieniem, że to aż niepojęte. Tyle delikatności, miłości, zrozumienia... To piękne. ;)
OdpowiedzUsuńSą razem. Nareszcie są razem, mimo że zajęło im to dużo czasu. Mam nadzieję, że będą już tylko szczęśliwi. nie wyobrażam sobie, by mogli nie być. Oboje na to zasługują. ;)
Pozdrawiam! ;*
serca-dekalog.blogspot.com
Jestem :D
OdpowiedzUsuńChyba nie pozostaje mi nic więcej, tylko zawtórować komantarzom powyżej. To wspomnienie jest cudowne, na prawdę! *.*
Skoro przeszczep się udał, a Ann i Michi są razem to mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. :)
Czekam na kolejny i życzę dużo weny. <3
Buziaki ;*
Jestem i ja :-)
OdpowiedzUsuńKochana no pewnie ze sie podobajest tak jak byc powinno :) wiec nie mysl ze cos tu brakuje !
Nareszcie sie doczekalam zwiazku naszej uroczej,charakterystycznej,wyjatkowej dwojki! :-)
Czekam na kolejne wspomnienie.
Pozdrawiam :*
Hej, tym razem dużo szybciej niż poprzednio! :)
OdpowiedzUsuńCzy ja muszę Ci znów pisać, że wspomnienie jest cudowne? Jest i nie przyjmuję sprzeciwów. Masz taki talent, że czasami mam ochotę rzucić to co robię ja, bo nigdy Ci nie dorównam.
Ann jest cudowna i po uszy zakochana w Michaelu. Z wzajemnością. Ich relacja jest taka piękna, strasznie zazdroszczę naszej bohaterce.
Wreszcie! Tak! Och, to takie cudowne. Czekam na więcej!
Buziaki :*
Hej :)
OdpowiedzUsuńTyle na to czekałam :D Teram może być już tylko lepiej :)
Przepraszam,że tak krótko lecz dziś kompletnie nie mam głowy :/
Czekam na kolejny :**
Buźka :3
Gabi
Witaj Kochana! <3
OdpowiedzUsuńStrasznie przepraszam za poślizg.
Hmmm... w sumie to nie mam pojęcia od czego mogłabym zacząć... po prostu brak mi słów.
Ten rozdział jest obłędny!
Czytałam go jadąc autobusem. Tak się szczerzyłam do telefonu, więc wyobraź sobie jak wszyscy pasażerowie na mnie spoglądali xd
Niewiele brakowało, a na dodatek jeszcze bym się popłakała - oczywiście ze szczęścia.
Ogromnie się cieszę, że wszystko powoli zaczyna się układać.
Operacja, przebudzenie, pocałunek, związek...
Michi w Twoim wydaniu jest taki delikatny i uroczy :D
Cuuudo! <3
Nie wiem, który raz już się powtórzę, ale uwielbiam tą historie!!!
Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy!
Trzymaj się Kochana ;*
Pozdrawiam, Camille.
Korzystając z chwili wolnego czasu jestem,przepraszam za spóźnienie
OdpowiedzUsuńTen rozdział...perełka 💎
To,co oboje do siebie czują jest niesamowicie silne,nawet choroba Ann i to,że nie słyszy nie było dla Michaela ważne ❤
A Ann...nareszcie wyznała prawdę i przestała się bać
Czuję że to rozkwitnie,jednak znając ciebie...nie na długo :D
Z niecierpliwością czekam na następny 💕
Buziaki 😘
Najchętniej czytałabym to cały czas, bez przerwy ♥ Czy Michi i Ann to miłość idealna? Bo na to wygląda. Chciałabym, żeby było tak, jak powiedział Michi. Żeby Ann była zdrowa i żeby byli razem szczęśliwi. Ale to przecież dopiero czternasty rozdział i obawiam się, że coś złego musi się jeszcze wydarzyć. No dobrze, nie martwmy się póki co. O tym, że Michaelowi zależy na Ann, wiemy od dawna. A teraz wreszcie ona wyznała to jemu i, wybacz, ale nie umiem powiedzieć nic więcej niż: awwww ♥ Tak bardzo cieszę się ich szczęściem! I mam nadzieję, że będzie trwało jak najdłużej ♥
OdpowiedzUsuńCałuję! ;*
Cudowny rozdział! ❤
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie się czyta o takiej parze jak Michi i Ann. To uczucie, jakim się darzą, jest niezwykłe i magiczne. Czyżby to była miłość idealna? Wszystko na to wskazuje.
Nie rozumiem dlaczego narzekasz na treść tego rozdziału. Wyszedł ci wspaniale. Wszystko co piszesz jest niesamowite *-*
Czekam na następny rozdział i przepraszam, że zawsze pojawia się tak późno :(
Buziaki,
British Lady ♡