piątek, 22 kwietnia 2016

Czas zacząć żyć teraźniejszością

          Odłożył ostatni list do pudełka. Oczy szczypały go od łez. Pamiętał ją. Tak wyraźnie. Pamiętał każdy centymetr jej ciała. Pamiętał dźwięk jej jęku rozkoszy. Pamiętał jej słodki zapach. Zamknął powieki, by żadna z nagromadzonych łez nie ujrzała światła dziennego.
          
Przeczesał włosy dłońmi i zacisnął usta nie chcąc, by szloch wydostał się z jego gardła. Uniósł głowę, a otwierając oczy spojrzał na wiszące na  przeciwległej ścianie zdjęcie. Ich zdjęcie. Zdjęcie zrobione w szpitalu. Niewyraźna fotografia przedstawiała Ann trzymającą w ramionach ich córkę, a także jego obejmującego żonę.
          
Spuścił wzrok na pudełko. Wyjął z niego kilka zdjęć. Wszystkie jakie miał. Przedstawiały ich dwoje. W różnych momentach życia. Kilka ostatnich jednak przypomniało mu jego najgorszy, ale zarazem najpiękniejszy okres w życiu. Były to zdjęcia, które zrobił jej w szpitalu. Jej uśmiech, gdy trzymała córkę, wydawał mu się tak wyrazisty, jakby widział go wczoraj.
          
Złota obrączka na jego palcu zalśniła. Dotknął jej. Była oznaką ich miłości. Była wspomnieniem o Ann.
          
Zamkną ponownie oczy i przytoczył sobie słowa, które Ann wymigała w szpitalu:

Jeżeli coś mi się stanie, nie szukaj mnie. Bądź szczęśliwy. Bądź dobry dla Ann. Kochają ją najbardziej na świecie. Znajdź sobie kobietę. Ale nie szukaj mnie. Nie szukaj mnie w innych kobietach. Nie szukaj mnie w martwych przedmiotach. Ja tutaj będę. Zawsze. Blisko ciebie. Blisko Ann. Blisko was.

          Samotna łza spłynęła po jego policzku. Po raz ostatni spojrzał na złotą obrączkę. Uśmiechnął się smutno, a następnie zdjął ją z palca.
          
Nie. Nie chciał zapomnieć o Ann. Jej nie da się zapomnieć. Była wyjątkowa. Prosiła, by jej nie szukał, a nie potrafił tego nie robić, kiedy na jego palcu spoczywał złoty krążek. Wciąż przypominał mu o tym, jak była wspaniała i jak ważną częścią jego życia była...
          
Nie chciał o niej zapomnieć. Chciał po prostu, by wspomnienia z nią związane w końcu przestały być tak bolesne. Chciał, by rany, jakie pozostawiła po sobie, najwspanialsza kobieta w jego życiu, w końcu się zasklepiły.
          
Miał Ann i musiał myśleć tylko i wyłącznie o niej. Jak miał zbudować jej ciepły i bezpieczny dom, jeśli nie potrafił uporządkować swoich wewnętrznych problemów?
          
Włożył obrączkę do pudełka i powolnie zamknął jego wieko. Westchnął głęboko, przesunął dłońmi po twarzy i usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. 
– Tatusiu! – dobiegł go głos małej Ann.
– Co jest, szkrabie? – zapytał, chwytając ją w ramiona.
– Byłam z ciocią Veronicą u mamusi na cmentarzu i wiesz kogo tam spotkałyśmy? – mówiła z przejęciem.
– Kogo? – powiedział z takim samym przejęciem.
– Babcię Isę! Zaprosiła nas na herbatę i miała pyszne ciasto w domu! Dziadek Witek bawił się ze mną w ogrodzie! – relacjonowała.
– No to super, co? – wziął ją na ręce i zdjął czapeczkę.
– Mhm – pokiwała energicznie głową.
          
Zaczął rozwiązywać szalik, oplatający szyję córeczki, gdy do salonu weszła blondynka. Jej loki sięgały ramion, a oczy były niebieskie, jak wiosenne niebo. Usta miała wąskie i czerwone. Była niewysoka i szczupła. Uśmiechnęła się na widok Michaela, trzymającego na rękach Ann. – Hej Kochanie – powiedziała, podchodząc do nich.
– Cześć, Skarbie – odpowiedział i ucałował ją w policzek.
– Jesteś głodny? Zaraz zrobię, coś do jedzenia.
– Pewnie – uśmiechnął się. 
          Veronica skierowała się do kuchni, a mała Ann pobiegła za nią.           Wziął ciemne pudełko do rąk i odniósł je na miejsce. Ostatni raz przetarł dłonią jego wieczko.           Nigdy nie pozwoli, by Ann zapomniała o swojej mamie, po prostu CZAS ZACZĄĆ ŻYĆ TERAŹNIEJSZOŚCIĄ. 

„Chcę się ciebie trzymać
Tak jak wspomnie
ń, których nie mogę cofnąć
Chc
ę się ciebie trzymać
A bez ciebie tu troch
ę ciężko tego dokonać

********************
Witajcie! :) 
Tak oto zjawiam się z końcem tej historii. :)
Jak Wam się podoba? 
Nie ukrywam, że mam łzy w oczach i usilnie staram się, by nie spłynęły po moich policzkach. :) 
To opowiadanie bardzo wiele ode mnie wymagało. Wszystkie wspomnienia pisałam bardzo starannie i wkładałam w nie wiele serca, choć nie zawsze spełniały one moje oczekiwania. :) 
Każdy komentarz, który tutaj zostawiłyście był motywacją. 
Każda obserwacja była natchnieniem. 
Każde wyświetlenie było nadzieją. 
Niesamowicie Wam za to dziękuję! ♥ 
Gdyby nie Wy, to co robię nie miałoby najmniejszego sensu. :') 
Każde ciepłe słowo, które przeczytałam w komentarzach sprawiało, że mój uśmiech poszerzał się do niewyobrażalnych rozmiarów. Sprawiałyście, że moje serce miękło, a w oczach pojawiały się łezki radości. ♥
DZIĘKUJĘ! 
Zastanawiam się czy są tutaj takie osoby, które czytały te moje wypociny, ale nie komentowały... Jeżeli są tutaj takie duszyczki, proszę ujawnijcie się pod tym epilogiem. :) Napiszcie choćby małą kropkę czy przecinek. :* 
Jak to napisał kiedyś William Szekspir:
Jak fale morskie ku piaszczystym brzegom, tak nasze chwile dążą ku końcowi.
Tak właśnie jest. To już koniec wszystkich chwil Ann i Michiego. 
To opowiadanie jest już historią, która bardzo głęboko siedzi w moim serduszku. ♥ 

Jeżeli jeszcze nie macie mnie dość, chciałabym zaprosić Was na: Każdy ma swój własny skrawek nieba. Nie wiem czy spodoba się Wam to opowiadanie, ale może po przeczytaniu kawałeczka coś Was zachęci? :) 
W każdym razie serdecznie zapraszam. ♥ 

Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję, ze tu byłyście, komentowałyście, obserwowałyście i tak ciepło przyjmowałyście każde wspomnienie! ♥ 

Wasza Kolorowa Biel ♥