piątek, 25 marca 2016

Wspomnienie siedemnaste

Drogi Michaelu!
Truskawki?
Czekolada?
Ty?
Czegóż mogłabym chcieć więcej?
Każda sekunda u Twego boku, jest sekundą mojego szczęścia.
Szczęścia, którym z nikim nie chcę się dzielić.

Na zawsze Twoja Ann


          Szedł dziarskim krokiem. Wszystko się układało. Był szczęśliwy. Jednakże coś nie dawało mu spokoju. Między Michaelem, a Stefanem nie było tak dobrze, jak niegdyś. Ich kontakt nieco się pogorszył, gdy blondyn zauroczył się w Ann. Analizując wszystkie słowa, które padły z ust Krafta, Michael doszedł do wniosku, że żadna z jego obaw się nie spełniła. Chciał w końcu zażegnać nieporozumieniom i obejrzeć mecz z przyjacielem tak, jak dawniej.
         
Zapukał głośno do drzwi. Nie czekał długo, a zza nich wyłonił się ciemnowłosy chłopak. Uśmiechnął się na widok Michiego.
– Cześć, mogę wejść? – zapytał blondyn.
– Jasne – odsunął się na bok, pozwalając przejść mu przez próg. – Napijesz się czegoś?
– Woda?
          Stefan skinął głową i zadowolony skierował się do kuchni. Jasnooki zajął miejsce przy barku. Uśmiechnął się do siebie, bo to było jego stałe miejsce. To na tym krzesełku, w tym miejscu czuł się najswobodniej.  
– O czym chciałeś pogadać? – zapytał Kraft, stawiając przed nim szklankę z wodą.
– A kto powiedział, że chcę o czymś gadać?
          Młodszy z dwójki spojrzał na niego ze zmarszczonym czołem i wyszczerzył się jeszcze bardziej. Oboje wybuchli śmiechem. Tak, jak kiedyś
– A po co przychodzi się do kumpli? – zaśmiał się brunet.
– No dobra… Chciałem pogadać o Ann.
          Na gospodarzu nie zrobiło to żadnego wrażenia. Nadal stał i się uśmiechał.
– Chcę ci tylko powiedzieć, że… Wszystkie twoje obawy… były niepotrzebne – wyjąkał blondyn.
– Michi, wyjaśnijmy sobie wszystko raz, a porządnie. To nie tak, że jestem zazdrosny, czy coś w tym stylu. Ja po prostu nie chcę, żebyś cierpiał. Widziałem twoja fascynację, kiedy o niej opowiadałeś. Wiedziałem, że wpadniesz po uszy. Nie myliłem się. Bałem się jednak, że… coś pójdzie nie tak i… będziesz cierpiał. Ale z drugiej strony, patrząc z perspektywy Ann… Ona jest chora, nie słyszy, zjawiasz się ty… nie wiadomo kto, nie wiadomo skąd. Miała prawo być zdezorientowana. Pomyślałem… wiem, uznasz mnie za dupka, ale pomyślałem, że… możesz nie dać rady… że uciekniesz. A jeżeli ona by się w tobie zakochała? Twoje odejście byłoby dla niej końcem świata… Uwierz mi, że teraz naprawdę się cieszę, że jesteście szczęśliwi. Że Ann czuje się coraz lepiej. Mam nadzieję, ze będzie wam się układać, stary.
          Hayböck patrzył na niego z szeroko otwartymi oczyma. Był zdziwiony. Nie sądził, że w głowie jego przyjaciela siedzą takie myśli. Kilkakrotnie zastanawiał się, dlaczego Stefan nie aprobuje jego zachowania, ale nigdy nie odnalazł na to odpowiedzi. Teraz Stefan się przed nim otworzył i miał jasny obraz na jego zachowanie.
– Przepraszam cię, Michi. Nie chciałem cię ranić – ciemnooki uniósł lekko kąciki ust.
         
Michael powolnie wstał z krzesła i małymi kroczkami podszedł do przyjaciela. Patrzył na niego przez chwilę, by następnie rzucić mu się w braterskie ramiona.
– Dziękuję, że mi o tym powiedziałeś. Nie gniewam się, stary. 

*

          Zaparkował przed domem Ann. Uśmiechnął się widząc ją, stojącą na ganku. Wyszedł z samochodu i pognał w jej kierunku. Kiedy był zaledwie dwa metry od niej, dziewczyna puściła się biegiem i wpadła mu w ramiona. Ucałowała go na powitanie.
         
Po raz kolejny zdziwiła go jej reakcja. Ta dziewczyna chyba nigdy, nie przestanie mnie zaskakiwać – pomyślał, patrząc jej w oczy.
          Z kieszeni swoich luźnych spodenek, wyjęła telefon.

Od Ann:
Dokąd mnie zabierasz?
 

          Popatrzył na nią spod przymrużonych powiek. Uśmiechnął się i powstrzymywał, by niesforny śmiech nie wydostał się z jego krtani. 
  
Od Michael:
Jeszcze się nie nauczyłaś, że wszystko, co ze mną związane, jest niespodzianką?  

          Czytając to zarumieniła się, na wspomnienie ich ostatniej randki. To było ponad dwa tygodnie temu. Tak długo się nie widzieli. Ann co rusz miała wizyty u specjalistów, co Michael doskonale rozumiał, z kolei kiedy ona była wolna, on musiał trenować. 

Od Ann:
Ostatnia niespodzianka była zdecydowanie najpiękniejsza.
 

          Odczytawszy te słowa, chłopak spojrzał na nią. Zagryzła dolną wagę, wspięła się na palce, oplotła jego szyję dłońmi, a następny przybliżyła usta do jego warg. Złączyli się w pocałunku. Był słodki, niewinny, ale zarazem drapieżny. To był charakterystyczny pocałunek. Przypisać go można było tylko jej. Tylko Ann.
         
Kiedy się od siebie oderwali, Ann przymrużyła oczy i ponownie wystukała coś w telefonie. 

Od Ann:
To co? Jedziemy? ;)
 

          Hayböck skinął głową, wyciągnął rękę ku niej i splótł ich dłonie. Radośnie pomaszerowali do ciemnego wozu, stojącego przed bramą wjazdową.  

*

          Piękna polana, oblana kolorowymi kwiatami, skąpana w blasku złocistego słońca. Po lewej stronie błękitne jezioro, po prawej wysokie góry, a na środku oni. Michael i Ann.  
          Ciemnowłosa rozglądała się z niedowierzaniem, podczas gdy jej towarzysz rozwijał koc. Był to ten sam koc, na którym siedzieli podczas pikniku w szpitalnym parku.Uśmiechnęła się na wspomnienie lodów i truskawek. Popatrzyła na chłopaka, który radośnie rozłożył się na legowisku. Kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, on poklepał miejsce obok siebie.
          Pospiesznie opadła na kraciasty koc. Położyła się, a ich ramiona stykały się. Czuła jego delikatny, miarowy oddech. Przymknęła oczy i napawała się czystym powietrzem.
          Michael zerwał kwitnącego obok kwiatka i delikatnie muskał nim jej twarz. Była taka piękna. Przypominała grecką boginię. Kto wie, kim była w poprzednim wcieleniu?
         
Gdy kwiatek zetknął się z jej skórą, dziewczyna nie otworzyła oczu, ale szeroko się uśmiechnęła. Napawał się tym widokiem, jakby bał się, że kiedykolwiek może zapomnieć o czymś równie pięknym. Podniósł się do pozycji siedzącej i wyciągnął z koszyka małe pudełeczko. Otworzył je, a jego oczom ukazały się soczyste, czerwone truskawki. Wyjął kolejne, a w nim słodka czekolada. Wsparł się na łokciu, umaczał owoc w czekoladzie i przyłożył jej do ust.
          Gdy poczuła słodkość na swych ustach, szeroko otworzyła oczy. Nie dowierzała, że i tym razem nie zapomniał o truskawkach. Spojrzała mu głęboko w oczy, szeroko się przy tym uśmiechając. Uniosła nieco głowę i ugryzła kawałek truskawki. Karmił ją tak, jak wcześniej ona jego. Sprawiało mu to niebywałą przyjemność.
          W końcu dziewczyna uniosła się i wskazała, by rozłożył się wygodnie na kocu. Wzięła owoce i delikatnie maczając je w ciemnej polewie karmiła go.
          Po chwili odsłoniła jego brzuch. Spojrzał na nią pytająco, ta jednak nic nie odpowiedziała. Przyglądał się, zatem jej poczynaniom. Ułożyła owoce wzdłuż jego brzucha. Wszystko robiła z gracją i skupieniem. Owoce oddalone od siebie były w jednakowej odległości. Chwyciła pudełeczko z czekoladą i oblała nią owoce spoczywające na umięśnionym ciele skoczka. Jęknął czując czekoladę na swoim ciele.
          Uśmiechnęła się do niego, patrząc mu w oczy. Usiała na nim okrakiem i powolnie od momentu zetknięcia się spodni z jego ciałem przesuwała językiem po jego brzuchu. Czuł narastające pożądanie. Serce biło mu coraz szybciej. Kiedy Ann doszła do pierwszej truskawki chwyciła ją w zęby i zawisła nad jego twarzą. Nachyliła się nad nim. Michael ugryzł kawałek owocu, a następnie poczuł zachłanny pocałunek Ann. Kiedy się od siebie oderwali ponowiła wcześniejszą czynność. Powtarzali to do momentu, gdy wszystkie truskawki były zjedzone.
         
Gdy czekolada i owoce zniknęły z jego ciała pogłębił pocałunek. Obrócił ją na plecy i podpierając się na lewym ramieniu wodził prawą dłonią pod jej koszulką. Uśmiechała się, czuł to pomiędzy ich pocałunkami. Zorientował się, że dziewczyna chwyta rąbek jego koszuli, więc mógł jej ją zdjąć. Oplotła go nogami w biodrach i przycisnęła jego głowę jeszcze bliżej swojej. Kiedy i on chwycił kraniec jej koszulki, muskając przy tym jej brzuch dłońmi z jej gardła wydobył się cichy jęk. Znów jęk. Ten jęk. Najpiękniejszy dźwięk. Uniosła się nieco wyżej, pomagając mu rozebrać ją z bluzki. Kiedy jej plecy ponownie zetknęły się z kocem odsunął się od niej i popatrzyła na jej ciało. Chwycił pudełko z resztą czekolady i wylał jego zawartość na brzuch dziewczyny. Zaśmiała się lekko, a on rozpoczął wędrówkę swego języka po jej ciele.
          To byłą gra wstępny, by następnie mogli ponownie oddać się sobie.

„Bądź światłem moich dróg
Gdy nie
świadomie znów
Zatracam si
ę bez pamięci”


********************************
Witajcie Kochane! :* 
I jak Wam się podoba? :)
OK, OK nieco mnie fantazja poniosła, ale kiedy go pisałam (kilka miesięcy temu) nie potrafiłam wymyślić nic innego, a teraz... nie chciałam tego zmieniać. :) 
Sielanka trwa, rozumiem, że może się to robić nudne, ale obiecuję, że już niebawem zacznie się dziać. :) 

Kochane, muszę! Muszę, bo nie wytrzymam! Muszę się Wam pochwalić! :D 
W tę środę (23.03.2016r.) spełniło się moje największe marzenie! ♥ 
Marzenie, by móc obejrzeć spotkanie reprezentacji Polski w piłce nożnej. ♥ 
Emocje trzymają mnie do teraz. ^^ 
Kochane, jeżeli będziecie miały okazję udać się kiedykolwiek na takie spotkanie, korzystajcie! :) Fantastyczne wspomnienia, tłum kibiców wspólnie śpiewających nasz piękny polski hymn. ♥ 
Łapcie zdjęcie:

Tak, ale dość już tej prywaty. ;) 
Teraz coś w stylu ogłoszeń parafialnych. ;) 
Pamiętacie jak jakiś czas temu dodałam ankietę na tego bloga? Powstała ona z myślą o nowym opowiadaniu. :) Zaczęłam pisać i co nie co powstało. ^^
Nie jest to tematyka skoków, ale piłki nożnej. Miałam zamiar nieco oderwać się od skoków, by odzyskać świeżość i pomysłowość. W ten oto sposób powstało opowiadanie pt.:
Każdy ma swój własny skrawek nieba
 
Jeśli zatem jesteście ciekawe o kim jest to blog, zapraszam na zachmurzenie - prolog. :)

Całuję Was gorąco! ;*


PS. Zostało mi jeszcze sporo do nadrobienia, ale zapewne część z Was zdążyła zauważyć, że u niektórych z Was już się pojawiłam. :) Także proszę o jeszcze troszkę cierpliwości. :) Na pewno się zjawię! ♥ 

No i przede wszystkim, chciałabym życzyć Wam zdrowych, spokojnych i rodzinnych świąt Wielkiej Nocy. :) Bądźcie radośni, dzielcie się radością, wypocznijcie, podzielcie się jajkiem z każdym. :) A w poniedziałek... niech nikt nie zostawi na Was suchej niteczki! :D Wszyscy mają być mokrzy jak kaczki! :D Wesołych Świąt! :* ♥