piątek, 11 grudnia 2015

Wspomnienie trzecie

Przeczytaj w domu.
~~~
Drogi Michaelu!
Nie powiniene
ś do mnie przychodzić. To nie jest dobry pomysł.
Uwierz mi, że zranisz tym siebie, a także mnie.
Nie jestem normalną dziewczyną. Nawet w najmniejszym stopniu nie przypominam dziewcząt, które spotkałeś na swojej drodze.
Powinieneś o mnie zapomnieć.
Ann





          Zgasił silnik swojego samochodu. Wyjął kluczyki ze stacyjki i pospiesznie udał się w kierunku domu przyjaciela. Zapukał kilkakrotnie. Był zniecierpliwiony. Usłyszał stłumione narzekania Stefana. Uśmiechnął się na to pod nosem. 
         
Stanął przed nim ze zdenerwowaną miną. Kiedy zauważył, że to Michael, spojrzenie mu zmiękło.
– Co ty tutaj robisz?
– Przyjechałem – powiedział radośnie. – Mogę wejść?
– Co? Jasne – gospodarz wydawał się być nieco zaskoczony.
          Poszli do kuchni. Michael zasiadł na swoim standardowym miejscu, a Stefan przygotowywał dla nich napoje. 
– Cóż za zmiana – zauważył stawiając przed sobą kubki, w które za chwilę nasypać miał ciemny proszek.
– Co masz na myśli?
– Ostatnio jak tutaj byłeś wyszedłeś rozzłoszczony.
– Ale teraz jestem rozanielony – zauważył. – Ułaskawiam cię – zaśmiał się.
– Nawet nie wiesz jak o tym marzyłem – ułożył swoją dłoń na klatce piersiowej. – Opowiadaj – polecił.
– No! W końcu! A więc Ann nie słyszy! – niemal krzyknął, a entuzjazm, jaki mu towarzyszył był nie do końca na miejscu.
– Co? To fatalnie. Jak możesz się z tego cieszyć? – Kraft nie do końca rozumiał szczęście przyjaciela.
          Postawił przed nim kubek wypełniony gorącą kawą, a sam trzymając swój, oparł się o kuchenny blat. Całą uwagę skupił na twarzy przyjaciela. Była inna. Hayböck by rozpromieniony. Dawno go takiego nie widział. Od momentu zerwania z…
– Nie! To nie tak – zaprotestował, wyrywając go tym samym z zadumy.
          Poprawił się na krześle, a Stefan wbił w niego ciekawe spojrzenie. Skrzyżował nogi i oparł się całym ciężarem o szafki. Michael opowiedział o ich spotkaniu, o tym jak urzekła go od pierwszego spojrzenia, o tym jak nie reagowała na jego słowa. Był szczęśliwy. Dlaczego? Bo dowiedział się, dlaczego Ann go ignorowała.
– Och – skomentował to, zdziwiony. – To… jak wy się porozumiewacie? – zaintrygował się.
– Kartka i długopis – wyjaśnił blondyn.

– Cały czas?
– Na samym początku byłem zdziwiony. Starałem się jak najszybciej przetrawić wszystkie informacje, jakie mi przekazała. Szczerze? Wystraszyłem się. Ale kiedy szok minął, wziąłem od niej zeszyt i napisałem pierwsze słowa.
– Jakie?
– „To wiele tłumaczy” – zacytował.

          Młodszy z dwójki uniósł brwi do góry. Zawsze doskonale rozumiał przyjaciela. Teraz był zdezorientowany i niepewny, czy dobrze skleja wszystkie fakty.
– Jak długo rozmawialiście?
– Niedługo –posmutniał. – Ann jest bardzo skrytą osobą.
– Niedługo, czyli ile? – starał się, wykrzesać z Michaela jak najwięcej.
– Byłem u niej około trzydzieści minut, a przez ten czas zamieniliśmy raptem kilka słów – powiedział zbity z tropu.
          Utopił wzrok w kawie. Nagle wydostająca się z kubka para wydała mu się taka interesująca… Mówiąc te wszystkie słowa na głos zrozumiał zdumienie Stefana. Przecież niewiele wiedział o tej dziewczynie. Tyle tylko, że na imię ma Ann i nie słyszy.
          Przeczesał dłońmi blond czuprynę, a następnie przystawił do ust kubek. Wziął duży łyk ciepłej kawy. Wydawała mu się mieć inny smak niż zazwyczaj.
– Uważasz mnie za dziwaka? – zapytał w końcu, patrząc na ciemnowłosego z ukosa.
– Nigdy nie byłeś normalny – skwitował.
          Popatrzył na niego zza przymrużonych powiek.
– Czego ode mnie oczekujesz? Co chcesz usłyszeć? Że pochwalam twoje poczynanie? Nie. Nie usłyszysz tego. Nie usłyszysz, bo nie pochwalam – wycedził, unikając wzroku starszego przyjaciela.
– Dlaczego?
– Myślisz, że to dobrze wchodzić tak w czyjeś życie z buciorami? Wpadła ci w oko, a ty nagle zjawiasz się u niej. Piszesz jakieś listy. Myślisz, że to w porządku? W porządku w stosunku do niej? Do ciebie? – na koniec swojego monologu spojrzał koledze prosto w oczy.
          Michi nie mógł uwierzyć, że usłyszał to wszystko od niego. Od swojego przyjaciela. Potrząsnął delikatnie głową, jakby nie chciał uwierzyć, że coś takiego mogło wydostać się z ust Stefana.
– Dlaczego mi to robisz? Dlaczego mi to mówisz? – jęknął.
– Bo ktoś musi cię uświadomić, że postępujesz źle. Niepoprawnie.
– To jak jest poprawnie?! Wytłumacz mi to do cholery!
          Kraft milczał. Wpatrywał się tylko w treść tęczówek siedzącego przed nim mężczyzny. Co je przepełniało? Ból. Smutek. Udręka. Niemoc. Ale przede wszystkim strach. O co? O to, że Stefan ma rację. O to, że postępuje nie fair chcąc wejść w życie dopiero co poznanej dziewczyny.
         
Wziął głęboki oddech i wyszedł. Kolejny raz w ciągu kilku dni wyszedł z domu swojego najlepszego przyjaciela wściekły. Na niego? Owszem. O to co powiedział? Niezupełnie. O to, że mógł mieć rację? Bingo!
          Siedział w ciemnym domu. Wyłączył telefon. Wyłączył komputer. Chciał być sam. Sam ze swoimi myślami. Chciał przetrawić wszystko, to co wypomniał mu Stefan. Chciał przeanalizować to z każdej strony. Zastanawiał się, czy Ann myśli tak samo. Czy faktycznie uważa go za intruza. Spojrzał na zegar ścienny. Siedemnasta trzynaście. Jeszcze zdąży. Chwycił kluczyki i wybiegł z domu.
          Szpital był niemal opustoszały. Kręcił się po nim personel i kilkoro ludzi. Można by ich zliczyć na palcach obu rąk. Nie interesowało go to. Interesowała go ona.
         
Drzwi jej sali były jak zwykle otwarte. Nie zadał sobie trudu, by zapukać. Przecież i tak by go nie usłyszała. Zdziwił się widząc kobietę na krześle. Była postawna i średniego wzrostu. Miała włosy w tym samym kolorze co Ann. Kiedy usłyszała szelest, odwróciła się. Miała to samo spojrzenie, co dziewczyna.
– Dzień dobry – powiedział niepewnie.
– Och, dzień dobry. Ty pewnie jesteś Michael – rzuciła promiennie.
– Tak – uniósł kąciki ust do góry.
– Ja jestem Isabel. Mama Ann.
          Wyciągnęła do niego dłoń. Uścisk miała żelazny, a dłoń ciepłą. Jej skóra była bardzo miękka. Przez jego głowę niemal od razu przeszła myśl o tym, czy dłonie Ann są tak samo delikatne, jak jej matki.
– Ann dużo mi o tobie opowiadała – wyszczerzyła się.
– Och, doprawdy? – zdziwił się.
– Tak. Wiecie, chyba pójdę po coś do picia. Zostawię was na chwilę.
         
Odwróciła się do córki i zaczęła kreślić znaki w powietrzu. Migała. Posługiwała się językiem migowym. Odkąd dowiedział się, że Ann jest głucha nie pomyślał nawet o tym sposobie komunikacji. Dziewczyna uśmiechnęła się, ale w oczach miała niepewność. Odpowiedziała matce w ten sam sposób. Kobieta westchnęła i odwróciła się do Michaela.
– Proszę, siadaj – wskazała na krzesko, które jeszcze przed chwilą zajmowała. – Będę za jakieś dziesięć minut – rzuciła wychodząc.
          Czy to miało być ostrzeżenie?
          Usiadł. Wlepił wzrok w ciemnowłosą. Patrzył na nią, jakby była jakąś najpiękniejszą na świecie rzeźbą. Był to wzrok pełen podziwu i zachwytu. Przymrużyła nieco powieki i uniosła prawy kącik ust. Zdziwiła go jej mina. Nigdy wcześniej nie widział tego typu grymasu na jej twarzy. Pokręciła głową i chwyciła zeszycik, który, tak jak poprzednio, leżał na stoliku obok. Zaczęła pisać.


Dlaczego tak mi się przyglądasz?

          Niepewnie spojrzała po raz kolejny na kartkę, a następnie uniosła ją do góry.
         
Uśmiechnął się. Nie potrafił powstrzymać chęci śmiechu. Wyciągnął do niej dłoń i uniósł pytająco brew. Bez wahania podała mu notes i długopis. 

Bo jesteś piękna. 

          Odczytała to, a jej oczy przybrały nietypową wielkość. Policzki oblały jej się rumieńcem. Spojrzała na niego spod rzęs.
          Zagryzła dolną wargę. Odwróciła kartkę i zaczęła coś pieczołowicie notować. Trwało to kilka minut. Kiedy skończyła, wyrwała kartkę i złożyła ją na pół. Na jej odwrocie napisała:

Przeczytaj to w domu.

          Wręczyła mu zapisek, a w tym momencie do pokoju weszła jej matka. Pospiesznie chwyciła długopis i napisała krótko: 

Powinieneś już iść.  

          Kiedy to przeczytał, popatrzył na nią ze smutkiem. Wzruszyła ramionami i spojrzała w okno po przeciwległej stronie. Zrozumiał, że nie jest mile widziany, dlatego pożegnawszy się z Isabel, wyszedł.  

Pamiętaj o tym że nadzieja karmi a nie tuczy
Do szcz
ęścia otwarte drzwi nie szukaj kluczy”
 

________________________________________________
Hej Kochane! :* 
Jak Wam się podoba powyższe wspomnienie?
Czy sądzicie, że obawy Stefana co do relacji Ann z Michaelem są słuszne? 
Czy można tutaj w ogóle mówić o jakiejść relacji? ;)
Jestem ciekawa Waszych opinii. ♥ 

Kochane, gdyby nie fakt, że rozdziały mam napisane do przodu, nie wiem czy dziś dodałabym rozdział. Jestem tak bardzo zawalona nauką, że nie wiem, w co mam ręce włożyć, dlatego mam takie tyły na Waszych blogach. Wiem, że się powtarzam, ale bądźcie proszę wyrozumiałe i cierpliwe. ♥ 

Całuję!

PS. Bardzo dziękuję Wam za tak wiele ciepłych słów, tyle komentarzy i obserwatorów. ♥ 

18 komentarzy:

  1. Hej Kochana! ;)
    Wspomnienie jak zwykle fenomenalne. :)
    Wiem, że Michi nie zapomni, że nie odpuści. Tyle, że wydaje mi się, że w pewnym sensie Stefan ma rację. Nie jest tak, że zgadzam się z nim w 100%, ale po części, owszem.
    W każdym razie, czekam z niecierpliwością na wspomnienie czwarte.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana przepraszam za zwłokę. Bardzo bardzo przepraszam. Wspomnienie wspaniałe jak zwykle. Kraft ma całkowitą rację
    Weny i zapraszam do siebie na ona-ma-to-cos.blogspot.com
    Buźka

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękne! ♥ cudowne! ♥
    Brakuje mi słów kolejny raz :CCC
    Odpłynęłam znów <3 kocham po prostu ♥
    Michi no Michi ♥ skradłeś mi serce no xd
    Czekam z niecierpliwością na kolejny <3
    I przepraszam, że tak krótko i w ogóle bez ładu i składu ale mam tak samo jak ty. Dodaje i lecę do nauki :C
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj, moja Kochana Martuniu! ;*
    Nie mogę uwierzyć, że mężczyźni pokroju Michaela mają prawo istnieć jeszcze w tym świecie pełnym fałszu, kłamstw, plastiku, kupionych uczuć... Nie mogę uwierzyć, o, nie...
    Bądźmy szczerzy, teraz niektórzy nie pomyśleliby nawet, żeby po raz drugi odwiedzić Ann po czymś takim. Większość ucieka, bo po co żyć w problemie, co nie? Ucieczka jest najlepsza, ech... Michael jednak jest inny. Nie boi się, słucha głosu serca, można rzec, że jest irracjonalistą i nie chce robić niczego wbrew swoim emocjom i uczuciom. Ach, jak ja go lubię! ^^ To właśnie w ludziach jest najlepsze- ta naturalność, nie robienie niczego wbrew sobie, Ot, spontaniczność. Tak, cenię to bardziej, niżeli analizowanie wszystkiego po milion razy. Żyje się raz, prawda? :D
    Stefan... no, cóż. To taki racjonalista, ale nie sądzę, że może tym pomóc Michaelowi. ;/ Co jak co, ale nie... Musi wczuć się bardziej w sytuację blondyna, żeby móc go jakkolwiek zrozumieć. Chociaż w najmniejszym stopniu...
    Relacje Ann i Michaela powoli, powoli się zacieśniają. Oby tak dalej! Ann jest osobą, która potrzebuje czasu. List na początku, który dała Michiemu- on nie popuści. Być może jej też sytuacja zaczęła wymykać się z kontroli?
    No nic, pożyjemy, zobaczymy... :)
    Nauka, rzecz niełatwa i straszna. ;/ Ale, Kochaniutka! Niebawem święta! :*
    Buziam. ;*
    Kocham! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,hej ;)
    Przepraszam,że jestem dopiero teraz,ale mam straszny natłok zajęć :(
    Gdy dowiedziałam się,że Ann nie słyszy nie wiedziałam w sumie co napisac :/ Bidulka ;(
    Mimo to Michael się nie zniechęca. No i bardzo dobrze. Jestem ciekawa dlaczego ona nie chce się z nim widywać. Czy to tylko przez jej skrytość?
    Czekam na kolejny :*
    Buziaki :*
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  6. Melduję się :)
    Cudowny rozdział! Ja nie wiem, jak ty to robisz, ale podczas lektury każdego kolejnego mam wrażenie, jakbym odpływała do zupełnie innego świata...
    Boziu, Michi jest tak kochany i uroczy, że chyba na świecie nie chodzi żaden taki egzemplarz, a jak już, to błagam cię, znajdź go jak najprędzej :D Widać, że jest zupełnie inny, nie boi się trudnej rzeczywistości, nie ucieka, nie panikuje, jakby to pewnie niektórzy poczynili. To właśnie jest w nim najlepsze. Takie... inne :)
    A Stefan? Hmm... nie wiem sama, co mam o nim myśleć, pomimo tego, że go bardzo lubię. To wszystko chyba nie do końca pomoże Michaelowi. Powinien umieć się postawić w jego sytuacji.
    Cholernie mnie intrygujesz, wiesz? Co sprawia, że tym bardziej z wytęsknieniem oczekuję kolejnego wspomnienia :)
    Buziaki :**
    PS. Zapraszam cię również na prolog nowej historii. Mam nadzieję, że wpadniesz, bo jestem strasznie ciekawa twojej opinii :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem i ja :D

      Zacznę od tego, że cieszę się strasznie, że pojawił się nowy rozdział *o* Który jest cudowny, jak każdy inny
      Więc tak, Michael i Ann, będą wyjątkową parą, jeśli nią będą. Ann to niewątpliwie delikatna osóbka, która potrzebuje czułości i zrozumienia. Michi może jej je dać, ale wydaje mi się, że ona nie przywykła do takiego zainteresowania ze strony tak sławnego mężczyzny. W sumie to nie wiem co nią kierowało, kiedy pisała ten list ale jestem bardzo ciekawa.
      Co do zachowania Krafta,nawet nie wiem za bardzo co napisać. Poniekąd ma rację, Michael zjawił się nagle, ale nie zniknął. Nie zrobił jej fałszywej nadziei i w sumie za to polubiłam go najbardziej. Jeśli Michi nie chce bawić się uczuciami Ann, to czemu nie mogą się spotykać? Czemu to niepoprawne? Przecież nie każdy kontakt mężczyzny z kobietą musi kończyć się związkiem, nieprawdaż? W sumie to nie wiem co myśleć, mam mętlik w głowie.
      Ahh, nie mogę się doczekać następnego ♥
      Życzę Ci dużo weny, czasu i dobrych ocenek! ♥
      Jeszcze kilka dni i mamy Święta, więc odpoczniemy :D
      Pozdrawiam cieplutko ♥

      Usuń
  8. Hej Kochana!
    Rozdział fenomenalny.
    Jestem ogromnie ciekawa z jakiego powodu Ann jest w szpitalu, bo raczej to, że jest głuchoniema nie jest tego powodem. Ludzie z tym żyją normalnie, więc jest do dla mnie ogromną zagadką.
    Stefan dobrze mówił przyjacielowi. Michael nie powinien się angażować w tą znajomość, bo przez to może skrzywdzić dziewczynę, ale i również siebie. Ale ja i tak w głębi serca mam nadzieję, że jednak jakoś Michael poukłada to sobie w głowie i nie zaprzestanie kontaktować się z Ann.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
    Buziaki. ;*

    Ps. Cóż za zbieg okoliczności! Również piszę opowiadanie o niesłyszącej dziewczynie, a głównym bohaterem też jest Hayböck. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Boziu jak ty genialnie piszesz ❤
    Cudowny rozdział :*
    I jak się teraz Michi zachowa... Hmmm Nie no, wiadomo, że nie odpuści ;)
    Weny ❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział cudo! <3
    Kochana, jak Ty to robisz, że każdy rozdział jest tak perfekcyjny?
    Najbardziej ciekawi mnie jednak co tak naprawdę jest Ann... jest głuchoniema i... ? Musi być jeszcze jakiś powód, że jest w szpitalu. Co do Stefana, myślę, że na razie nie ma o co mieć pretensji do Michiego. Chłopak nie robi nic złego :)
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!
    Życzę weny!
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej!
    Wybacz mój poślizg i to, że ostatniego rozdziału nie skomentowałam. Wszystko mi się pomieszało, wszędzie jestem spóźniona.
    Świetne rozdział(y). Zaskoczyłaś mnie, znowu. Nie spodziewałam się, że Ann nie słyszy, nawet nie brałam tego pod uwagę, nie wpadło mi to do głowy. To smutne, bardzo. Nie wyobrażam sobie życia w kompletnej ciszy, bez muzyki, bez rozmowy.
    Dziewczyna dużo przeżyła. Cierpi, boi się. Dlatego mam nadzieję, że Michael nie będzie dupkiem i nie odwali jakiegoś numeru. Związek z osobą chorą/niepełnosprawną nie jest łatwy. Teraz jest zauroczony, ale potem gdy całe emocje opadną to co, przejdzie mu? Dziewczyna przyzwyczai się, a on się przestraszy. Mam nadzieję, że nie mam racji.
    Stefan przewiduje i próbuje to wszystko Michaelowi uzmysłowić.
    Czekam na następny.
    Zapraszam też do siebie w wolnej chwili: my--niepokonani.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Chce mieć taki talent jak ty :) Co ty takiego robisz, że kazdy twój blog jest tak świetny ? :) najbardziej ciekawi mnie co z Ann. Jest głuchoniema i własnie nwm dlaczego jeszcze leży w szpitaku :/ Rodział genialny :) zapraszam do siebie na dwójeczkę :) liczę na komentarz :) http://zakochana-borussia.blogspot.com/2015/12/ii.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć! :-)
    Jakie to wszystko urocze i... nieco dziwne... ale też smutne :-(
    Ann jest normalną dziewczyną, ale przecież tak wiele ich z Michaelem dzieli. Stefan cały czas sprowadza kumpla na ziemię. Może trochę z tym przesadza, ale nie można też nie przyznać mu racji w tym co robi. Michi powinien uważać.
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  14. No Stefan, no nie... dlaczego ty mi to zrobiłeś? Powinieneś wspierać Michaela, owszem wybijać głupie pomysły z głowy też, ale... może odrobina wsparcia, co?
    Michael może trochę chce za szybko nawiązać znajomość z Ann. Zauroczył się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a może nawet zakochał, ale niech trochę zwolni ten szaleniec. Przecież to jasne jak słońce, że to nie będzie takie proste i to mnie najbardziej smuci.
      A co do mamy Ann... dziwna kobieta. Po prostu dziwna. Nic innego o niej nie potrafię powiedzieć (napisać), chociaż trochę rozumiem jej nieufność w stosunku Michaela,ale tylko trochę ;)
      Przepraszam za ten nie wypał w postaci w komentarza w dwóch częściach (coś mnie technika dzisiaj nie słucha).
      Czekam na ciąg dalszy ;*

      Buziaki,
      British Lady ♡

      Usuń
  15. Bardzo, bardzo przepraszam za nieobecność pod poprzednim rozdziałem! Postaram się, żeby to się już więcej nie powtórzyło <3
    Szczerze mówiąc, spodziewałam się, że Ann nie odpowiada Michiemu właśnie dlatego, że go nie słyszy. Jego reakcja na odkrycie tego faktu była rzeczywiście nad wyraz entuzjastyczna. Stefan wszystko trafnie podsumował. Myślę, że ma rację mówiąc, że Michi wchodzi z butami w życie Ann. Ale przecież kiedy poznajemy nowych ludzi, to tak na dobrą sprawę zawsze to robimy. A ta znajomość na pewno dobrze wpłynie na dziewczynę (nie dopuszczam innej możliwości, niż szczęście obojga bohaterów!). A Stefana już polubiłam. I te jego rozmowy z Michim także <3
    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Na początku nie mogłam zrozumieć Stefana. Powinien się cieszyć, że jego przyjaciel w końcu jest szczęśliwy. Ale on ma rację. Ann może i nie mówi, ale na pewno ma swoje życie pod kontrolą i nie trzeba jej w nim mieszać. Niepotrzebne są jej miłosne zawirowania, które mogą się źle skończyć.
    Ale Michi jest taki szczęśliwy przy niej... Kto wie? Może jednak powinien zaryzykować? Właśnie dla kilku chwil tego szczęścia?
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń